Co się czepiacie kobity?
Toż to swojaczka.
Prywatnie Matka Teresa doświadczała wątpliwości i walk na tle wiary, które trwały prawie 50 lat, aż do końca jej życia. Jej postulator, ksiądz Brian Kolodiejchuk, zeznał że podczas swej "nocy duchowej" „w ogóle nie czuła obecności Boga”, „ani w swym sercu, ani w Eucharystii”[41]. Matka Teresa wyrażała poważne wątpliwości, co do istnienia Boga i cierpiała z powodu braku wiary:[42]
Matka Teresa opisuje, że po dziesięciu latach walki z wątpliwościami, miała krótki etap ożywienia wiary. Jesienią 1958 roku, w chwili śmierci papieża Piusa XII modląc się za niego na mszy żałobnej powiedziała, że została uwolniona z „długiej ciemności: tego dziwnego cierpienia”. Pięć tygodni później opisuje jednakże powrót tych samych wątpliwości dotyczących wiary[44].
Matka Teresa napisała wiele listów do swych spowiedników i przełożonych. Poprosiła, by jej listy zostały zniszczone po jej śmierci, bojąc się, że „ludzie będą bardziej myśleli o mnie niż o Jezusie”[45]. Pomimo tej prośby jej korespondencja została zebrana w dzieło zatytułowane Mother Teresa: Come Be My Light[46]. W jednym z opublikowanych listów jej autorstwa, który adresowany jest do jej powiernika duchowego, księdza Michaela van der Peeta, napisała: „Jezus darzy cię szczególna miłością. U mnie zaś, cisza i pustka są tak wielkie, że patrzę i nie widzę, słucham i nie słyszę – język porusza się w modlitwie, ale nie przemawia... chcę żebyś się za mnie modlił – tak, by Jego wola wypełniła się w moim życiu.”
Wiele serwisów informacyjnych odniosło się do pism Matki Teresy, wskazując na „kryzys jej wiary"[47]. Niektórzy krytycy Matki Teresy, jak Christopher Hitchens, uznają jej pisma za dowód, że jej publiczny wizerunek został stworzony przede wszystkim dla rozgłosu. Hitchens pisze: „Co jest bardziej uderzające: to, że wierni powinni odważnie stawić czoła faktowi, że jedna z ich bohaterek straciła swoją wiarę, czy to, że Kościół powinien kontynuować szerzenie jej kultu, jako znanej ikony zagubionej starszej pani, która dla praktycznych celów przestała wierzyć?”
Czyli nie była aż taką bezrefleksyjną dogmatyczką.
Toż to swojaczka.
Prywatnie Matka Teresa doświadczała wątpliwości i walk na tle wiary, które trwały prawie 50 lat, aż do końca jej życia. Jej postulator, ksiądz Brian Kolodiejchuk, zeznał że podczas swej "nocy duchowej" „w ogóle nie czuła obecności Boga”, „ani w swym sercu, ani w Eucharystii”[41]. Matka Teresa wyrażała poważne wątpliwości, co do istnienia Boga i cierpiała z powodu braku wiary:[42]
Cytat:Gdzie jest moja wiara? Nawet głęboko... nie ma niczego prócz pustki i ciemności... Jeśli jest Bóg – niech mi wybaczy. Kiedy staram się wznieść moje myśli do Nieba, napotykam na tak wielką pustkę, że te myśli wracają jak ostre noże i ranią moją duszę... Jak wielki jest ten nieznany ból – nie mam wiary. Odraza, pustka, brak wiary, brak miłości, brak zapału... Po co ja pracuję? Jeśli nie ma Boga, nie ma i duszy. Więc jeśli nie ma duszy, Jezu, Ty też nie jesteś prawdziwy.W nawiązaniu do powyższych słów, ksiądz Brian Kolodiejchuk zasygnalizował, że pojawia się ryzyko, że niektórzy mogą źle zinterpretować ich znaczenie. Wiara Matki Teresy w to, że Bóg działa przez nią pozostała niezmienna i pomimo, że usychała z tęsknoty za utraconym poczuciem bliskości Boga, nigdy nie kwestionowała jego istnienia[43]. Wielu innych świętych miało podobne doświadczenia duchowego opuszczenia. Kościół katolicki wierzy, że jest to duchowa próba. Przechodziła ją również imienniczka Matki Teresy, święta Teresa z Lisieux, która nazwała tę próbę „nocą nicości”[43]. W przeciwieństwie do błędnego przekonania, że wątpliwości, których doświadczała są przeszkodą w jej procesie kanonizacyjnym, identyczne doświadczenia charakteryzują świętych uznanych za mistyków[43].
Matka Teresa opisuje, że po dziesięciu latach walki z wątpliwościami, miała krótki etap ożywienia wiary. Jesienią 1958 roku, w chwili śmierci papieża Piusa XII modląc się za niego na mszy żałobnej powiedziała, że została uwolniona z „długiej ciemności: tego dziwnego cierpienia”. Pięć tygodni później opisuje jednakże powrót tych samych wątpliwości dotyczących wiary[44].
Matka Teresa napisała wiele listów do swych spowiedników i przełożonych. Poprosiła, by jej listy zostały zniszczone po jej śmierci, bojąc się, że „ludzie będą bardziej myśleli o mnie niż o Jezusie”[45]. Pomimo tej prośby jej korespondencja została zebrana w dzieło zatytułowane Mother Teresa: Come Be My Light[46]. W jednym z opublikowanych listów jej autorstwa, który adresowany jest do jej powiernika duchowego, księdza Michaela van der Peeta, napisała: „Jezus darzy cię szczególna miłością. U mnie zaś, cisza i pustka są tak wielkie, że patrzę i nie widzę, słucham i nie słyszę – język porusza się w modlitwie, ale nie przemawia... chcę żebyś się za mnie modlił – tak, by Jego wola wypełniła się w moim życiu.”
Wiele serwisów informacyjnych odniosło się do pism Matki Teresy, wskazując na „kryzys jej wiary"[47]. Niektórzy krytycy Matki Teresy, jak Christopher Hitchens, uznają jej pisma za dowód, że jej publiczny wizerunek został stworzony przede wszystkim dla rozgłosu. Hitchens pisze: „Co jest bardziej uderzające: to, że wierni powinni odważnie stawić czoła faktowi, że jedna z ich bohaterek straciła swoją wiarę, czy to, że Kościół powinien kontynuować szerzenie jej kultu, jako znanej ikony zagubionej starszej pani, która dla praktycznych celów przestała wierzyć?”
Czyli nie była aż taką bezrefleksyjną dogmatyczką.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

