Ogólnie ostatnio mamy do czynienia z upadkiem ekonomii, jako nauki (a może tak było zawsze).
Ogrom danych i zmiennych jest taki, że każdy musi a priori redukować to do paru prostych zmiennych.
I tu zaczyna się propaganda.
Właściwie przy odrobinie inteligencji da się obronić każdą tezę.
Na przykład jedni twierdzą, że wara państwu od ingerencji w gospodarkę i pomocy przedsiębiorstwom.
Natychmiast odzywają się drudzy i dają przykład koreańskich czeboli, które przetrwały dzięki ingerencji państwa a teraz wymiatają na wszystkich polach.
To co świetnie działa w jednym kraju, kompletnie nie działa w innym (słynna implementacja holenderskich giełd warzywno-kwiatowych w Grecji).
I bądź tu człowieczku mądry i pisz wiersze.
Ogrom danych i zmiennych jest taki, że każdy musi a priori redukować to do paru prostych zmiennych.
I tu zaczyna się propaganda.
Właściwie przy odrobinie inteligencji da się obronić każdą tezę.
Na przykład jedni twierdzą, że wara państwu od ingerencji w gospodarkę i pomocy przedsiębiorstwom.
Natychmiast odzywają się drudzy i dają przykład koreańskich czeboli, które przetrwały dzięki ingerencji państwa a teraz wymiatają na wszystkich polach.
To co świetnie działa w jednym kraju, kompletnie nie działa w innym (słynna implementacja holenderskich giełd warzywno-kwiatowych w Grecji).
I bądź tu człowieczku mądry i pisz wiersze.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

