Jester napisał(a):No dla mnie sprzedawanie seksu to bagno. A ja z chrześcijaństwem miałem prawdopodobnie znacznie mniej do czynienia w życiu niż Ty.Wiesz, zawsze na takim marginesie otoczonym powszechną pogardą znajdowali się złodzieje, żebracy i kurwy. Czemu te ostatnie mielibyśmy zacząć traktować inaczej? Mam nadzieję, że nie chodzi o jakieś talmudyczno-liberalne slogany o tym, że ciężka praca nigdy nie hańbi, a prostytutki ciężko i uczciwie pracują :roll:
Nie jest to bagno w tym sensie, że jest godne moralnego potępienia z mojej strony, a raczej w tym sensie, że nigdy nie chciałbym znaleźć się w sytuacji, gdzie musiałbym się prostytuować, ani nie chciałbym, aby ktoś z mojej rodziny się w takiej sytuacji znalazł.
Nie widzę różnicy między prostytuowaniem się w burdelu/przy drodze, a prostytuowaniem się i nagrywaniem tego.
To sprawa tych ludzi, ale ja nie muszę widzieć tego jako czegoś godnego szacunku. Również nie jako coś godnego pogardy, przynajmniej nie wielkiej. Bycie złodziejem lub żebrakiem widzę jako coś godnego pogardy.
Jester napisał(a):Ano, ja jestem cyniczny i nie wierzę w nagłe cudowne przemiany psychiczne, nawrócenia i żal za grzechy, od ludzi, którzy jeszcze niedawno zgarniali ciężki hajs za ssanie fiutów przed kamerą (a i pewnie znacznie ostrzejsze rzeczy, sądząc po postach GoodBoya na ten temat).Czemu miałbym traktować takie doniesienia ostrożnie? To nie giełda, nie stracę ani grosza jeśli niesłusznie w to uwierzę. Kapitału "politycznego" (w forumowej dyskusji) też nie próbowałem zbić, bo co to za kapitał zbity na kurwach, choćby byłych?
Jedyne, co jest w tej sytuacji wiarygodne, to fakt, że kręcił to porno tylko przez rok i wcześniej też był katolikiem.
Dziwi mnie natomiast błyskawiczna chęć do uwierzenia w takie wyznania, podczas gdy nawet jeżeli są prawdziwe, to powinny być traktowane przynajmniej ostrożnie.
Bo o ile z branży pornograficznej ludzie odchodzą jak najbardziej, zapewne z różnych powodów - to już wyrażanie publicznej skruchy i żalu za grzechy, zwłaszcza jeżeli koleś rzeczywiście ma pisać książkę (nie wiem czy tak jest naprawdę, sugeruję się GoodBoyem, który oczywiście mógł skłamać) jest troszkę dziwne i w moich oczach sugeruje zagranie marketingowe połączone ze zmianą branży.
Jeśli facet faktycznie wróci do biznesu, to tylko jego strata. Ale jeśli faktycznie chce z tego wyjść (na co w moim odczuciu jego tekst na stronie szczerze wskazuje), to pozostaje mu po prostu życzyć powodzenia.GoodBoy napisał(a):Myślicie, że namawiał Kiryła do "wyjścia z bagna"?Zastanawiałem się ostatnio kto jest głupszy, ty czy nonkonformista. Rozstrzygnęło się na korzyść tego drugiego - on przynajmniej od czasu do czasu potrafi coś przeczytać ze zrozumieniem.
