Hastur napisał(a):Czyli trzeba mieć mózg wyprany amerykańskimi filmami by stwierdzić, że nasi przodkowie broniący swojego kraju byli tymi dobrymi, a atakujący go sąsiedzi - tymi złymi. Ciekawe. Jak jeahwe zostanie okradziony i pobity przez dresów (odpukać), to też powie policji, że to nie była sytuacja czarno-biała i że trzeba mieć wyprany mózg, by owych agresorów uznać za złych?
widzisz, nie dostrzegasz w ogóle istoty sprawy. nie chodzi o to, że atakowany ma prawo bronić się przed atakującym i w tym sensie jest tym dobrym, a napastnik złym. chodzi o to, że schemat w amerykańskich filmach jest generalnie taki, iż broniący się nie tylko po prostu się broni, ale jest też kochającym ojcem rodziny (z przepiękną żoną i pociesznymi bachorkami), który nigdy nie popełnił złego czynu i bez zastanowienia gotów jest oddać życie za ojczyznę (a na koniec film i tak zwykle kończy się dobrze). chodzący ideał generalnie. tak to niestety wygląda i to jest właśnie ogłupianie ludzi, bo bronienie kraju samo w sobie nie czyni człowieka dobrym, gdyż ludzie w rzeczywistości nie są jednowymiarowi - holywood najwyraźniej chciałby aby tacy byli.
....jak łatwo wywołać echo w pustych głowach.

