Andrzej Kosela napisał(a):Teoretycznie może, ale nie będzie juz wieczny, ponieważ ustaliliśmy że wieczność wiąże się z niezmiennośćiąAha! Ale nijak tego nie "dowiedliśmy", nieprawdaż? Bo dla mnie to:
Andrzej Kosela napisał(a):jeśli będzie się zmieniał nie będzie już tym samym, ulegnie jakiejś zmianie - to znaczy nie będzie wiecznynie jest żaden "dowód". To po prostu definicja. Czyli powiedz otwarcie: "Ja definiuję wieczność jako niezmienne trwanie w tym samym stanie, czyli niezmienność". Wieczność=niezmienność, a nie "wieczność->niezmienność". To duża różnica. A po co te całe zabawy w pseudodowodzenie - nie wiem.
Andrzej Kosela napisał(a):co pierwsze przychodzi Ci na myśl po słowie byt?Jeśli mamy coś udowodnić i prowadzić poważną dyskusję, musimy wszystko ściśle definiować, a nie tak jak nam intuicja podpowiada.
Dla mnie bytem jest na przykład twierdzenie Lorentza, czy całkowanie. A nie wiem czy powiedziałbyś, że którykolwiek z tych bytów jest substancją.
Andrzej Kosela napisał(a):Czyli na które z moich tez wyrażasz swoją zgodę, a do których masz wątpliwości.Do tych, o których piszę. Wystarczy tylko, żebyśmy najpierw skończyli dyskutować nad jedną z tez, a później wprowadzali następne. I tak na przykład, jeśli ty z kolei zgodzisz się z tym, co napisałem w pierwszym akapicie tego posta, możemy zostawić kwestię niezmienności i pójść dalej.
Andrzej Kosela napisał(a):Akurat tak się składa, że większość badaczy optuje raczej za "płaskim" nieskończonym wszechświatem...A ilu ludzi optowało za teorią heliocentryczną w czasach Kopernika? Czego to dowodzi? Niczego? Nie. To dowodzi, że ludzie ulegają często zbiorowej ślepocie...
Zresztą o ile jeszcze dwunastościan foremny w siedmiu wymiarach mogę sobie wyobrazić (przypominają się dawne szkolne lata), o tyle jak to możliwe, że wszechświat powstał i nagle jak filip z konopii stał się nieskończony, nie mogę sobie wyobrazić... Poza tym wtedy nie moglibyśmy powiedzieć, że się rozszerza, a tym samym zanegowalibyśmy teorię Wielkiego Wybuchu.
Ale skoro twierdzisz, że jest nieskończony, to czy lecąc przezeń ciąle napotykałbym nowe planety?
Bo jeśli tak, to musiałaby być ich nieskończona ilość, a to już zwykła paranoja twierdzić, że materialnych obiektów może być nieskończenie wiele.
Antyteista, empirysta, zwolennik używania rozumu.
„Znaczeniem zdania jest metoda jego weryfikacji” (Moritz Schlick)
„Znaczeniem zdania jest metoda jego weryfikacji” (Moritz Schlick)

