zefciu napisał(a):No to zaraz zaraz. Mamy A, na którego pracodawca wydaje dużo więcej i B, na którego wydaje dużo mniej. Możliwości są zasadniczo 4.1. Co to znaczy "opłacałaby się" pracodawcy? Pracodawcy zawsze najbardziej opłaca się większy zysk.
- A wykonuje pracę więcej wartą niż B.
- B źle negocjował i mógłby wynegocjować wyższą płacę, która wciąż by się opłacała pracodawcy.
- Pracodawca źle negocjował z A i wynegocjował zbyt wysoką, nieopłacalną dla niego płacę (a teraz ma problemy z wypieprzeniem A)
- Pracodawca ma jakieś dodatkowe poza pracą A korzyści z faktu, że go zatrudnia (jakieś dopłaty do walki z bezrobociem, nepotyzm etc.)
Już forumowi liberałowie swojego czasu pisali, że opłacanie się pracodawcy to sytuacja subiektywnie według niego wystarczająca. Tzn. to np. sytuacja w której może być na tyle wysoko na plus aby np. prowadzić określony standard życia. W żadnym razie nie musi być to sytuacja kiedy zwyczajnie zysk jest większy niż poniesiony nakład.
Fragmenty o negecjowaniu pominę, bo jak już wcześniej napisałem rzadko kiedy do jakichkolwiek negocjacji dochodzi. Mają one sens jedynie w dwóch przypadkach:
a) Pracodawca ma duże trudności ze znalezieniem pracownika ze względu na brak chętnych.
b) Dana osoba wykazuje się ponadprzeciętnymi kwalifikacjami na tle reszty kandydatów.
W innym przypadku pracodawca nie musi w ogóle wchodzić w jakąkolwiek dyskusję. Powie "next".
zefciu napisał(a):Ma też wtedy, gdy negocjacje przebiegają według schematu, który opisywałem wcześniej (negocjujemy brutto brutto, a potem umowę)Jak wyżej.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
