DziadBorowy napisał(a):Tak sobie wmawiaj. Hetero ma dokładnie te same opcje co homo i jak przyznałeś znasz masę puszczalskich hetero. Gdybym chciał nie miałbym najmniejszych problemów z dostępem do łatwego seksu. Nie rozumiem zatem czego tu zazdrościć. W byciu niewolnikiem własnych popędów nie widzę nic pociągającego. Natomiast homo niektóre opcje ma znacznie utrudnione lub wręcz są dla nich niedostępne- jak chociażby możliwość posiadania własnego biologicznego potomstwa ze swoim partnerem, co dla dużej ilości ludzi jest bardzo ważnym aspektem. Dlatego uważam heteroseksualizm za opcję lepszą pod względem praktycznym a homoskesualizm za pewną niezbyt korzystną odchyłkę od biologicznej normy, którą mogę tolerować o ile za bardzo nie wchodzi mi na głowę.Macie gorzej. Porównując życie singla hetero do singla homo macie znacznie gorzej. Singiel hetero, o ile nie pójdzie do sex clubu, albo nie zapłaci prostytucce, to o wiele trudniej mu spotkać tzw. normalną dziewczynę, która nie stawiałaby aż takich oporów i nie kazała aż tak długo czekać z seksem, albo nie dorabiała do tego wizji małżeństwa i dzieci. Wielu moich znajomych heteryków na to narzeka. Ten problem jest u was dodatkowo eskalowany faktem, że wy wcale nie chcecie puszczalskich dziewczyn, ale jednocześnie chcielibyście mieć łatwy seks. I tu jest pies pogrzebany. My geje nie mamy tego typu problemów. U nas seks nie wiąże się z wizjami małżeństwa i dzieci = końcem kawalerskiego życia, określanym przez was samych jako życie na uwięzi i koniec pełnej wolności.
Ty możesz sobie iść po łatwy seks do burdelu, albo na sexfotke zaczepić puszczalską laskę, której nie chcesz, bo chcielibyście mieć niepuszczalskie, ale równie łatwe. Ja z kolei mogę się spotkać na randkę z chłopakiem, pójść z nim na romantyczną kolację, do kina, na spacer, czy wystawę do galerii sztuk i w tym samym dniu, albo po kilku dniach możemy przeżywać wspólnie seksualne uniesienia. Wy musicie się cackać, robić o wiele większe podchody i czynić 100x większe starania. Aż za dobrze to znam z opowieści moich heteroseksualnych znajomych, którzy wbrew temu co insynuujesz wcale nie są puszczalscy. Są po prostu facetami z potrzebami jak każdy normalny facet i dla których jest jasne jak słońce, że u nas jest pod tym względem o wiele łatwiej.
A co do dzieci, to jest to sytuacja w życiu człowieka na tyle "odświętna", zdarzająca się raz, czasami dwa, a jeszcze rzadziej kilka razy w życiu, że jest to nas gejów żaden problem. O wiele bardziej wolę sytuację łatwiejszego seksu i życie bez katozamordyzmu, przy jednoczesnym nieco większym staraniu się o dziecko, ale sporadycznym, mającym miejsce raz w życiu, niż powyżej opisaną sytuację heteryków.
DziadBorowy napisał(a):Zresztą mam dziwne wrażenie, że spora część homo czuje podobnie nawet jeżeli do tego się nie przyznają i te wszystkie mantry jacy to oni są kolorowi, wolnościowi i różni od "katomotłochu" to po prostu leczenie własnych kompleksów.Tak, tak, usprawiedliwiaj sobie dalej większą słuszność swojego poglądu. W sumie mógłbym napisać to samo, tylko po co? Nie wiem kogo chcesz przekonać, każdy sobie rzepkę skrobie.
DziadBorowy napisał(a):Ciekawy jestem co by się stało gdyby jakiś niepoprawnie polityczny naukowiec jednak odkrył metodę na zmianę orientacji seksualnej. Ciekawe ile tych szczęśliwych i w pełni spełnionych w "pedalstwie"Prawdopodobnie część eksperymentalnie z ciekawości chciałoby się zmienić, żeby zobaczyć jak to jest. Podobnie hetero też by się znaleźli którzy by chcieli być homo, a ilu biseksów będących w związkach z facetami chciałoby się przeprojektować na 100% homo? Ale oczywiście temu już byłbyś przeciwnygejów i lesbijek nagle stwierdziłoby, że jednak woli być hetero. Może nie wśród aktywistów LGTB ale pośród zwykłych przeciętnych homo znalazłoby się na pewno wielu chętnych, nawet w krajach, które dały im pełnię przywilejów.

gejów i lesbijek nagle stwierdziłoby, że jednak woli być hetero. Może nie wśród aktywistów LGTB ale pośród zwykłych przeciętnych homo znalazłoby się na pewno wielu chętnych, nawet w krajach, które dały im pełnię przywilejów.