GoodBoy napisał(a):Żadna definicja nie powinna uderzać w zdrowe osoby, ani obrażać.
Przecież w nikogo nie uderza. Po prostu słowo "skurwysyn" nie oznaczałoby już tego co kiedyś, tylko coś innego. Jako podobny przykład można by podać cokolwiek. Zdefiniowanie "wody" jako "związku siarki, tlenu i wodoru", zdefiniowanie drzewa jako "rodzaju zwierzyny łownej" i tak dalej. Może zamieńmy definicje "homoseksualizmu" i "pedofilii", ciekawe jak to wam się spodoba ;-)
Cytat:Tutaj mamy do czynienia z wcieleniem w życie faktów, gdzie w coraz większej liczbie krajów małżeństwo to także sformalizowany związek osób tej samej płci. Witold oczywiście naiwnie spodziewał się, że słowniki pozostaną obojętne na zmiany w otaczającej nas rzeczywistości i będą po katolicku udawać, że małżeństwo to tylko kobieta i mężczyzna...
Oczekiwałbym, żeby słowniki pozostały obojętne na swobodne prawodawstwo, które tworzy przepisy o treści sprzecznej z rzeczywistością.
Nic się nie zmieniło ani jak dotąd, ani po ewentualnych zmianach w słownikach. To, że w ustawie napisano, że ślimak jest rybą, nie znaczy że jest nią naprawdę. Z małżeństwem tak samo.

