GoodBoy napisał(a):Co ma do tego dziecko, to jakaś okoliczność sprawiająca, że zdrada jest jeszcze gorzej oceniana? Ty patrzysz na kobietę, dziecko i na heterycki interes tej całej historii. Tu trzeba spojrzeć kompleksowo na losy, problemy i uczucia wszystkich stron. Twój problem polega na tym, że widzisz tylko czubek heteryckiego nosa i nie potrafisz pochylić się nad sytuacją gejów. Np. do głowy ci nie przyjdzie, że bohater-gej partner/mąż kobiety mógł sam się nie akceptować i dlaczego to robił, a jego związek z kobietą byl tylko tego konsekwencją. Interesuje cię tylko kobieta i jej dziecko. Nie obchodzą cię przyczyny problemów.
Przepraszam, ale co tu ma do rzeczy jego orientacja? A jakby był hetero i zdradził, bo babki nie kocha, to by coś zmieniło? Sęk w tym, że ja w ogóle nie biorę pod uwagę orientacji, tylko czyny. I nie patrzę ze strony heteryckiej, tylko ze strony ofiary tej całej sytuacji, którą akurat jest heteroseksualna kobieta i dziecko o orientacji nieznanej, swoją drogą. Akurat bycie w ciąży ma wiele do rzeczy. Jest to czas, kiedy kobieta wymaga szczególnej troski i opieki. Sama zdrada jak nie ma się dzieci też jest skurwysyństwem, jednak zdradzanie kobiety, która nosi twoje dziecko jest skurwysyństwem szczególnym, rozumiałbyś to, gdybyś znał trochę lepiej naszą orientację i kobiety. Niestety jak widać kompletnie nic o nas nie wiesz i nic cię to nie interesuje. Dla Ciebie liczy się tylko interes homo.
Cytat:To ocenię dopiero jak obejrzę film. Nie wiem w jakich okolicznościach poznał kobietę i faceta i jakie dokładnie miał z nimi relacje. Jeżeli tak jak go reklamują, film jest odpowiedzią na Brokeback Mountain tzn, że bohater nie jest biseksem, tylko gejem, a to oznacza, że związek z kobietą był błędem od samego początku.Zadałam Ci pytanie w oderwaniu od filmu. Możesz na nie spokojnie odpowiedzieć. Facet nie kocha kobiety, robi jej dziecko i zaczyna zdradzać. Czy takie zachowanie jest wg ciebie etyczne? Czy jest etyczne tylko jak zdradzający jest gejem? Co za różnica, skoro i tak się matki dziecka nie kocha...
A jeszcze co do wytłuszczonego, to rozumiem, że twoja definicja biseksualizmu, jako "wystarczy że się ktoś interesuje seksem z drugą płcią" już nieaktualna... Straszny brak konsekwencji u ciebie obserwuję. Ja nie jestem homofobem, ale coraz bardziej skłaniam się do tego, że ty jesteś heterofobem.
The spice must flow

