Ja myślę, że oni sami wcześniej się "rozdupcą". Za kilka lat wydzieli się jakaś frakcja pedofilska, zaczną się konflikty w samym "łonie", że tak powiem, a jak już pedofile i zoofile zaczną się szarogęsić (a to więcej niż pewne, konkretne sygnały już się pojawiają), to ludzie przestaną na to patrzeć z politowaniem i zrobi się gorąco. A Polska to nie Szwecja, tu lud bardziej ...hmmm.... krewki, buntowniczy i nieufny.
A niestety - czy GB tego chce czy nie - LGBT to jedyna organizacja gdzie wszelkie zboczenia mogą się "przytulić" bez obaw o ostracyzm. Weźmy omawiany już wielokrotnie przykład "Jej perfektywności" - facet jawnie pisze że jest pedofilem ale zamiast siedzieć w kiciu od co najmniej miesiąca z konkretnymi zarzutami i postępowaniem w toku (bo kto teraz wie ile dzieci toto zgwałciło) to się wszystkim śmieje w twarz (poczytajcie wpisy na fejsbuku). Dlaczego - bo jest "działaczem gejowskim" - czytaj "Świętą Krową". No, ale wszystko do czasu oczywiście.
A na takie coś jak poniżej - przyzwolenia u nas nie będzie.
A niestety - czy GB tego chce czy nie - LGBT to jedyna organizacja gdzie wszelkie zboczenia mogą się "przytulić" bez obaw o ostracyzm. Weźmy omawiany już wielokrotnie przykład "Jej perfektywności" - facet jawnie pisze że jest pedofilem ale zamiast siedzieć w kiciu od co najmniej miesiąca z konkretnymi zarzutami i postępowaniem w toku (bo kto teraz wie ile dzieci toto zgwałciło) to się wszystkim śmieje w twarz (poczytajcie wpisy na fejsbuku). Dlaczego - bo jest "działaczem gejowskim" - czytaj "Świętą Krową". No, ale wszystko do czasu oczywiście.
A na takie coś jak poniżej - przyzwolenia u nas nie będzie.
Cytat:
Jak donosi gosc.pl, Petra i Dirk Wunderlichowie odzyskali czworo swych dzieci trzy tygodnie po tym, jak niemiecka policja odebrała im je podczas brutalnego rajdu na ich dom. Jedynym powodem odebrania dzieci było to, że rodzice postanowili skorzystać z prawa do wychowania własnych dzieci i uczyć je w domu. Jest to okazja do zastanowienia się nad postępami propagandy gender u naszych zachodnich sąsiadów. Plany państwa Wunderlichów były już podejmowane wcześniej przez wiele innych niemieckich rodzin przez obowiązkową – i radykalną! – edukacją seksualną w szkołach.
Otóż w Niemczech od jakiegoś już czasu obowiązkowa jest edukacja seksualna. I to od przedszkola. Początkowo weszła w życie jako przyjazna rodzinom, towarzyszyły jej prochrześcijańskie deklaracje. Ważne jest jednak to, że te zajęcia weszły jako obowiązkowe dla wszystkich. Konstytucja Niemiecka nakazuje edukację powszechną, wykluczając tzw. homeschooling, polegający na prowadzeniu nauki dziecka w domu przez nauczycieli, którzy do niego dojeżdżają. Jest to jedyny kraj w całej Unii Europejskiej, który nie dopuszcza takiego sposobu nauki.
Z czasem edukacja seksualna zaczęła przybierać coraz agresywniejszy kształt, aż do obecnej formy. Jak dowiadujemy się z jednego ze starszych artykułów z serwisu gosc.pl, „Dyktatura Seksu”, w przedszkolu już dzieci są uczone masturbacji. Przekazywane są także informacje o wszelkich formach zaspokajania seksualnego ot po prostu dla przyjemności. Coraz powszechniejsza w tamtych przedszkolach staje się zabawa w „doktora”. Polega to na tym, że bada się specjalnie przygotowane lalki z narządami płciowymi, bądź pokazuje się na ciele przedszkolaków (sic!). Podobnie jest z nauką masturbacji – nie jest to jeszcze powszechne, ale pojawia się już wyraźny trend, że rozstawia się dzieci w kątach i każe się dotykać, przytulać i masturbować. U nas na szczęście za takie coś wychowawca zostałby zatrzymany pod zarzutem pedofilii, w Niemczech jednak jest to pewna droga, którą rząd chce podążać wychowując młodych ludzi.
Rodzice bronili się przed tym – nie posyłali dzieci do szkoły oraz nakazywali dzieciom nie chodzić na zajęcia z edukacji seksualnej. Kończyło się tym, że dzieci były im odbierane. O ile konstytucja niemiecka daje rodzicom prawo do wychowania dzieci, o tyle jednak za ważniejszy uznaje obowiązek powszechnej edukacji.
Takie chore zajęcia nie wzięły się jednak znikąd – wszystko bazuje na wytycznych WHO. Wystarczy spojrzeć na „Standardy wychowania seksualnego w Europie” przygotowane przez Światową Organizację Zdrowia. Przykładowo dla przedziału wiekowego od 0 do 4 lat edukacja według WHO ma koncentrować się wokół pytań „Co daje przyjemność? Moje ciało należy do mnie”. Dla cztero i sześciolatków program WHO przewiduje temat: „Masturbacja we wczesnym dzieciństwie. Relacje jednopłciowe. Różne koncepcje rodziny. Rozmowa na tematy seksualne”. Dzieci do 9. roku życia mają wiedzieć wszystko o autostymulacji, stosunku i antykoncepcji. Są elementy pt. „Seks w mediach” oraz „Choroby weneryczne. Nadużycia. Prawa seksualne”. Do 15. roku życia dzieci wiedzą już, co to jest polityka genderowa i płeć biologiczna. Mają zakodowane, że ochronę przed zarażeniem wirusem HIV i chorobą AIDS zapewnia używanie prezerwatywy i uprawianie seksu analnego, masturbacji.
Jeśli zaś spojrzymy na ogromny kapitał, którym lobby pederastów dysponuje, wszystko układa się w logiczną całość. Obecni ludzie mający władzę w Niemczech na pewno nie zmienią chorych przepisów. Jednocześnie patrząc na działania wszelkich ruchów związanych z gender, widzimy iż zmierza to do kolejnej ekspansji. Niedawno SLD, PO oraz Ruch Palikota zaczęły forsować projekt ustawy, która absolutnie zaknebluje usta wszelkim krytykom podobnych pomysłów. Musimy więc stawać w obronie tradycyjnych wartości, póki możemy. Na przykładzie Niemiec mamy naukę, że im więcej się pozwoli na wprowadzenie praw proponowanych przez tzw. „postępowców”, tym większą krzywdę wyrządzimy naszym dzieciom.
Dominik Cwikła
źródło: popieranie.pl
"Marian zataczając się wracał jak zwykle znajomym chodnikiem do domu. Przez zamglone od całonocnej popijawy oczy widział mieszkańców Skórca bezskutecznie uganiających się choćby za kromką jakiegokolwiek pieczywa. Na razie było jednak cicho."
Jan Oborniak "Bankiet w piekarni" (zbiór opowiadań pt: "Krzyk ciszy", wyd. Opoka, Warszawa 1986)
Jan Oborniak "Bankiet w piekarni" (zbiór opowiadań pt: "Krzyk ciszy", wyd. Opoka, Warszawa 1986)

