Iselin napisał(a):To jest akurat trochę słabe. Dzieci starsze lub chore akurat będą wymagały dużo więcej troski i tutaj właśnie przydałaby się para dwóch wspierających się nawzajem osób.Pewnie że by się przydała, ale to są dzieci, które i tak nie miałyby szans na pełną rodzinę. A jedna, dobrze zarabiająca osoba jest w stanie zapewnić lepszą opiekę niż ośrodek. Tym bardziej, że takie dziecko potrzebuje czasu indywidualnie i zwykle drogą rehabilitację, co nie jest raczej możliwe w dd. Oczywiście dziecku nie odbiera się szans na pełną rodzinę, to są przypadki, gdy takich szans nie ma. Czy słabe? Raczej jest to jedyne wyjście na pomoc takiemu dziecku. Chociaż nie jedyne - jeszcze są adopcje zagraniczne, gdzie dzieci niepełnosprawne czy starsze są chętniej adoptowane.
Z inną sytuacją mamy do czynienia, jeżeli dziecko jest wychowywane już w rodzinie homoseksualnej, ale partner nie może adoptować dziecka. Nie wątpię, że takie sytuacje się zdarzają. W tym wypadku można by się było zastanowić w jaki sposób zabezpieczyć interes dziecka, bo mogę sobie wyobrazić, że po śmierci RB takie dziecko trafia albo do obcych ludzi, albo do DD albo do rodziny RB. Moim zdaniem powinno zostać przy partnerze, o ile oczywiście jest chęć dalszego wychowywania dziecka. Nie wiem jednak, jak w rzeczywistości się to odbywa. Nie sądzę by takie przypadki były częste, bo nawet środowisko LGBT jakoś o regulację w tym zakresie nie walczy.
Cytat: czemu rodzice muszą się płaszczyć przed pracownikami agencji adopcyjnych? czemu muszą wnosić opłaty wpisowe? czemu są zmuszani do takich poniżeń? kto ustala reguły rozdawania dzieci za 0zł? na jakich zasadach? skąd urzędnik czerpie swą wiedzę na temat dzieci i rodzin? i wreszcie czym się różni państwowy handel dziećmi od tego prywatnego?Rodzice nie muszą się płaszczyć. Wpisowe podejrzewam jest po to, żeby rodzice nie zapisywali się w 20tu OA i nie uważam, by to było poniżające. Reguły ustala częściowo państwo, a częściowo ośrodki. Wiedzę o rodzinie czerpie się z rozmów, testów, wywiadów środowiskowych i szkoleń dla rodziców. Państwowy "handel" różni się tym, że nie każdy może dziecko nabyć, dlatego dzieci trafiają jedynie do dobrze rokujących rodzin, co zmniejsza szanse na to, że trafią w patologię.
The spice must flow

