Cytat:nie gwarantują, podobnie jak nie gwarantuje tego dzisiejsze ustawodawstwo w tej sprawie. Problemem jest monopol państwowy i niech któryś z tutejszych biskupów wykaże w czym prywatne ośrodki adopcyjne ustępowałyby tym państwowym? w czym byłby one gorsze? :roll: Wszyscy wiemy, że prywatne przedszkola są zdecydowanie lepsze od państwowych, dlaczego więc prywatne ośrodki adopcyjne miałyby być gorsze od państwowych? proszę o odpowiedź, albo całe wasze bajdurzenie o pedofilach wsadzę do bajek przerażonej biedoty.Ja o tym piszę od kilku stron, kilka innych osób o tym pisze, ale ty wolisz omijać szerokim łukiem argumenty. No to jeszcze raz:
1. Dzieci na które nie ma popytu w przypadku wolnego rynku kończyłyby marnie.
Jak jest dziś: Każde dziecko, którym rodzice się nie opiekują trafia pod opiekę państwa, które zaspokaja podstawowe potrzeby dziecka. Dzieci takie nie trafiają w ręce zboczeńców i zwyrodnialców (pomijając przypadki wykorzystywania dzieci w samych dd). Mowa tu o dzieciach chorych, upośledzonych i starszakach.
Wolny rynek: Dziecko nie trafia pod żadną opiekę, bo jest towarem nieopłacalnym. Żaden ośrodek prywatny nie skupi dziecka, gdyż nie będzie w stanie go opchnąć. Dziecko trafi na ulicę lub jest skupowane za bezcen przez różnej maści zboczeńców bezpośrednio od producenta.
Skala procederu: kilkadziesiąt tysięcy dzieci.
Zakładając, że w ogóle nie ma pedofilów na świecie, tym dzieciom wcale nie będzie znacząco lepie.
2. W czym państwowe OA są lepsze od prywatnych.
Jak jest dziś: Państwowe OA weryfikują kandydatów na rodziców (testy psychologiczne, szkolenia, wywiad środowiskowy, rozmowy kwalifikacyjne, weryfikacja warunków bytowych). Dziecko jest tu klientem, dla którego dobiera się właściwych opiekunów, tak by mogło stać się wartościowym obywatelem. Rodzice stanowią towar, który się weryfikuje pod względem jakości. Płaci dziecko (tak naprawdę państwo, ale dziecko w końcu kiedyś zwróci dług). Dzięki temu dziecko trafia do optymalnej rodziny, która jest w stanie zaspokoić potrzeby dziecka. Ponieważ dziecko jest klientem, a nie rodzina, następuje selekcja rodzin, nie dzieci.
Wolny rynek: Prywatne OA uzależnione są od wpłat rodzin adopcyjnych. Dziecko jest towarem, klientem jest rodzina. Następuje selekcja dzieci, nie rodzin. Gorszy towar - patrz punkt pierwszy. Lepszy towar trafia w ręce osób, które dały najwięcej, ale ceny nie mogą być zbyt wysokie (cena dziecka przypuszczalnie byłaby porównywalna z ceną in vitro (ok. 10 tys zł)). Rodziny nie są selekcjonowane pod względem predyspozycji psychicznych, nie są szkolone, nie ma wywiadów środowiskowych. Ze względu na to, że wiele osób nie przechodzi kwalifikacji w obecnej chwili, można przypuszczać, że słabi kandydaci na rodziców również będą chcieli dzieci. Pomimo selekcji zdarzają się adopcje nieudane (b. rzadko). W przypadku wolnego rynku takich adopcji będzie znacznie więcej. Nieudana adopcja oznacza dla dziecka punkt 1. Reputacja ośrodka będzie się kształtowała podobnie jak dziś, czyli główne kwestie: szybkość działania, towar wysokiej jakości, jak najmniejsze wymagania wobec kandydatów. Przetrwają więc ośrodki, które będą najgorsze dla dzieci.
The spice must flow

