ahawa napisał(a):Ja bym napisała: Jeśli chodzi o język polski, powinna się zmienić w ten sposób, że większy nacisk będzie kładziony na kwestie językowe, a nie literackie.Brawo, dziękuję za poprawę. Jak widać 'nikt nie jest bez winy'.
Germanizmy i anglicyzmy oraz inne zapożyczenia powinny mieć funkcję wzbogacającą język, a służą niestety snobowaniu /tak sądzę/. To snobowanie jest celem, a nie stylistyka.
W końcu ja też lubię od czasu do czasu napisać/powiedzieć 'szwindel', czyli oszustwo /niem. Schwindel/, ale służy to właśnie temu, by wzbogacić swoją wypowiedź, a nie deklaracji: 'patrzcie, jak świetnie znam niemiecki'. O to tutaj chodzi!
Nie mam nic przeciw zapożyczeniom, byle by zachowane były pewne proporcje.
Po co nazywać na przykład sklepy shopami? Rozumiem takie postępowanie na jakimś lotnisku międzynarodowym, ale jakiś tam byle sklepik nazywać shopem... Dla mnie to śmieszne i żenujące przy okazji. Świadczy o jakimś kompleksie wobec Zachodu i wobec własnego języka, niestety. Kiedyś było to nagminne, dziś na szczęście występuje już rzadziej, a przynajmniej ja takie zjawisko obserwuję.
Edycja:
Neuromanta napisał(a):...taboo.W polszczyźnie od dawna funkcjonuje forma tabu. Taboo, to jakiś potworek, poroniony płód, który natychmiast trzeba usunąć.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

