manas napisał(a):Od kiedy danie wolnej ręki to narzucanie?
Coraz częściej widzę dzieci, którym rodzice dały wolną rękę w podejmowaniu wyboru i sporą ilość pieniędzy...
manas napisał(a):Jak będą chciały mieć autorytety to będą miały...ale z własnego wyboru.
Z własnego wyboru świetna część moich rówieśników popiera Janusza Palikota bądź ugrupowania faszystowskie.
manas napisał(a):Na tym polega samodzielne myślenie - nie sugerowanie się kimś.
W gruncie rzeczy samodzielne myślenie to wybitne sugerowanie się innymi.
Co prawda dla Hansa jestem chujem, ale pozwolę sobie zacytować:
Hans Żydenstein napisał(a):No i tak się składa, że ci "indywidualiści" mają w kluczowych kwestiach zbieżne poglądy z innymi "indywidualistami". Dlatego nazywani się lewakami.
manas napisał(a):Mentor może nauczyć jak się bić, lecz życia już nie.
Boks to nie walka, która łączy się ze stylem życia czy filozofią
Ja się cieszę, że wiesz lepiej ode mnie, czego może nauczyć mnie mój mentor, ale tak się składa, że refleksja nad tym, co dzieje się na ringu, dała mi wiele do myślenia poza nim.
Przykład?
Pierwsze dwa miesiące treningu, gdzie byłem wrzucony pomiędzy grupę osób ze sporym, kilkuletnim stażem, to było trzymanie jak najstabilniejszej gardy i uciekanie po ringu.
Raz zdecydowałem się oddać cios. Wiesz, całkiem nieźle mi to wyszło. Oddałem drugi. Co prawda skończyło się złamanym nosem, ale wypracowałem sobie technikę, którą stosuję do dziś, którą stosował Muhammad Ali, i zapewne wielu innych - pozornego udawania przed przeciwnikiem, że jest on definitywnie skazany na zwycięstwo.
Wiesz co taki delikwent zaczyna odstawiać, gdy nagle przestaję udawać?
Szok, a potem błąd za błędem.
To ma odzwierciedlenie w pozostałych dziedzinach życia, korzystam z tego jak najczęściej się da, bo większość ludzi, gdy czuje się lepsza, zaczyna coraz bardziej się kompromitować, słabnąć, ulegać, chociaż pozornie jest odwrotnie.
Kolejna kwestia - ból. Wierz mi, to było traumatyczne, jak wracałem do domu i nie mogłem położyć się spać z bólu, a następnego dnia praktycznie nie funkcjonowałem. Dlatego uciekałem od bólu.
Nie zagłębiając się w szczegóły, okazało się, że gdy całkowicie nie zaprzątam sobie głowy bólem - tego bólu było coraz mniej i mniej. Przestał być znaczący, bo był chwilowy, a smak zwycięstwa mam na ustach do dziś. Nawet nos jest w miarę prosty.
Oczywiście, są tu pewne granice rozsądku, bo złamanie kręgosłupa nie byłoby już tak sympatyczne i przyjemne.

