Katol napisał(a):Chodzi Ci pewnie o to ,że krzywdziciele by pojmowali głębszą istotę natury,jakby przeszli ścieżkę rozwoju duchowego,że są nieświadomi.To co Ty nazywasz duszą ja nazywam głębszą istotą natury(z braku lepszego określenia), tylko dlatego że pojęcie duszy jest zbyt związane z ideologią religijną - chodzi o to samo.
Katol napisał(a):Ja patrzę na krzywdzicieli trochę inaczej ,że na to jacy oni są ,wpływa to co zdarzyło się w ich życiu.Zgadzam się z tym, też tak uważam. Nie zrozumieliśmy się chyba, bo to samo pisałam i wymieniłam parę przyczyn w nawiasie. Cała reszta dotycząca współczucia odnosiła się do radzenia sobie z tym problemem z punktu widzenia ofiary.
Znamy takie powiedzenie : ,,Patologia rodzi patologię''
Katol napisał(a):Zespalanie się z naturą ,kosmosem jest taką odskocznią ,większość w tym brnie o wiele za daleko(mówiąc o tych ,którzy weszli w duchowość wschodnią)Jesteśmy zespoleni z naturą, czy tego chcemy, czy nie, a że niektórzy brną za daleko - to tak jak we wszystkim. Ja nie przeszłam żadnej wschodniej duchowej ścieżki, tylko interesowałam się kiedyś buddyzmem i zen, i wiele rzeczy z ich filozofii uważam za bardzo dobre (pisałam, ze np. nie wierzę w reinkarnację). Jestem za to po"ścieżce" zachodniej psychologii, co nie wyklucza używania pewnych elementów ze wschodu. Medytacja nie jest już tylko charzkterystyczna dla wschodnich technik. Santorski, Eichelberger i wielu innych psychologów stosują ją na co dzień - więc nie przypisuj tego do jedynie wschodniej ścieżki.
Przede wszystkim jesteśmy cząstką społeczeństwa i to ludzie mają głównie na nas wpływ ,a nie jakiś kosmos.
Katol napisał(a):No nie bardzo rozumiem .Uważasz ,że jak ktoś w dzieciństwie obrywał od rodziców,otoczenia, rówieśników ,to coś takiego nie ma wpływu na poczucie własnej wartości?Napisałam, że to temat rzeka więc trudno tu wszystko opisać. Ja głównie pisałam tylko o radzeniu sobie z takimi problemami i o tym, że NIE MUSI to być garbem na całe życie. Pewnie, że u psychoterapeuty sięga się głównie do dzieciństwa, bo to ma na nas największy wpływ, a złe dzieciństwo obniża nasze poczucie wartości, ale nie tylko to. Po prostu dałam też inne przykłady. A uważam, że kopniaki uodparniają, tylko zależy jakie kopniaki. Czy wiesz jak mało odporni mogą być ci, co mieli cudowne dzieciństwo??? W zasadzie trudno ten temat uogólniać. Mnie cały czas chodziło o to, że sięgnięcie do pewnych wschodnich praktyk, a w zasadzie tylko do jednego rodzaju medytacji pozwala nam uporać się z cieniami w pewien specyficzny, ale bardzo zdrowy sposób. Tylko tyle. Może źle to ujęłam i stąd nieporozumienie.
I to że ktoś dostawał kopniaki od życia w przeszłości to dobrze ,gdyż staje się bardziej odporny silniejszy?
Przecież jest dokładnie odwrotnie.
Jak ktoś udaje się do psychologa to on szuka przyczyny i zaczyna jej szukać w dzieciństwie ,gdyż ono ma na nas wpływ szczególny.
Katol napisał(a):A skąd wiesz ,że muszę mieć jakieś problemy?Z tego co piałeś wywnioskowałam, że albo Ty, albo ktoś Ci bliski ma z tym problem. Przepraszam jeśli za daleko sie posunęłam. :lups:
Także też przeszedłem jakąś ścieżkę rozwoju ,z tym że jednak bardziej opartą na zachodniej duchowości.
A ten warsztat o wewnętrznym dziecku co zaproponowałam, to wkleiłam ze strony Festiwalu i jest to warsztat z " zachodniej psychologii" , a proponowałam go głównie dlatego, że jest darmowy w ramach festiwalu.

