Mario napisał(a):Natrafiłem ostatnio na white widow i byłem wniebowzięty. Niestety to rzadko spotykany rarytas w mojej okolicy i drogi (100zł/gram).
To chyba to WW sprowadzane co najmniej z Meksyku...
Przecież nawet zwykły przemyt z Holandii chodzi w detalu góra po 50, a i Czecha fajnego coraz więcej wszędzie się pojawia.
CreatedMind napisał(a):Amnezja to bardzo popularna odmiana marychy o bardzo charakterystycznym smaku, faktycznie moglem to doprecyzować
Wiem ze w Polsce można rowniez ja znaleźć ale nie jest ona tam tak rozprzestrzeniona jak w Belgii.
Amnezja to faktycznie bardzo sympatyczny gatunek, ale nikomu nie polecam na okazyjne palenie, bo można się bardzo szybko najarać jak szmata. To raczej stuff dla profesjonalistów.
Bardzo dobry jest też SilverHaze, często jak mnie słabsze sorty już w ogóle nie klepały, to lubiłem nim sobie urozmaicić życie.
Z gatunków mniej znanych i mniej popularnych to bardzo zasmakowałem w BlueBerry, LemonHaze i OG Kush
K2 jest też zdecydowanie warte polecenia, no i oczywiście kolorki, Purple i Orange
Dorwałem też kiedyś w Gorinchem takie cudo jak SugarHazeBIO. Cudo, ale nigdy potem w żadnym innym kofiku nic takiego nie znalazłem. Gdybyś kiedyś był w tej mieścinie, to zajrzyj sobie do tamtego kofika, ogólnie mają naprawdę ciekawy wybór sortów, które są ciężko dostępne. No i od biedy masz PP za 6€ na ukurwienie ryja 
CreatedMind napisał(a):Raz w Białymstoku załatwili mi grama amnezji ale większość palaczy jakich znam w Polsce amnezje zna zwłaszcza z nazwy...
Widują ją tak samo rzadko jak dobrej jakości haszysz...
Tutaj pierwszy link z google: https://www.forum.haszysz.com/amnesia-haze-t32187.html?
Palacz w Polsce to w ogóle ma przejebane. Nie dość, że musisz się kitrać jak pojebany, bo jacyś debile sobie wymyślili, że będą za jointy zamykać, to jeszcze trafić na dobry, nieżeniony sort, to trochę jak trafić los na loterii.
Ale jest też druga strona medalu. Czasami trafisz takie fajne cudko z prywatnej hodowli, że w gruncie rzeczy można cały dzień jarać, jarać i nic innego się nie chce, bo takiej błogości nie zaznasz w żadnym holenderskim coffeeshopie
Ja najlepsze zioło w swoim życiu paliłem właśnie w Polsce w te wakacje, gdyby nie ono prawdopodobnie nie przetrwałbym suto zakrapianego melanżu, w którym przyszło mi uczestniczyć 
CreatedMind napisał(a):Co do White Widow samej w sobie to jest to właśnie ta roślina na której najbardziej się zawiodłem.
Kupiłem ją kilka razy podczas moich pierwszych wycieczek do Holandii i nigdy więcej raczej jej nie kupie.
Zawsze tyle od dziecka o niej słyszałem ze wyobrażałem sobie coś o wiele lepszego, w praktyce to złote czasy "White Widow" ma już za sobą.
Oczywiście abstrahując od Europy Wschodniej gdzie jak sam potwierdzasz jest ona jeszcze "rarytasem"...
O WW w Polsce krążą legendy głównie dlatego, że jest to po prostu najbardziej popularne zioło w holenderskich kofikach (Ile widziałeś kofów bez WW?
Bo ja chyba ze 2
). Jednocześnie w wersji kofikowej, jest niezwykle skurwiała, na ogół przymuła i nic więcej. Inaczej jest kiedy dorwiemy ją z prywatnej hodowli, jak ktoś umie o to zadbać to pyszna i przyjemna trawka jest, w kofach to po prostu produkcja przemysłowa.Głębia dzwonu:
Z szacunkiem o Pani Marysi proszę
Świństwem to są papierochy, marihuana to chyba najbardziej relaksująca i w miarę nieinwazyjna używka.Bardzo pozytywne wieści z Urugwaju
Amerykę Południową mam w głowie od jakiegoś czasu, na wypadek gdyby w pewnym momencie w Europie postęp stał się nie do zniesienia. Będę musiał sobie rozważyć opcję urugwajską

