heddystka napisał(a):Rzeczywiście trudno zdefiniowac pojecie znikania w chwili śmierci. Moim zdaniem dusza oznacza coś więcej niż popiół, czy odchody robaków - sorry za tak dosadne określenie. W fizyce - nic co istnieje nie znika - jakś "struktura' kwantowa pozostaje - jeśli to nazywasz duszą, to zgadzam się na duszę. Tylko to nie jest wiara, to fizyka kwantowa.
Dla mnie zniknięcie po śmierci wiąże się z utratą świadomości.
Bez świadomości jesteś niczym.
Jak na razie istnienia duszy nie udowodniono ,więc jest to wiara.Są tylko jakieś koncepcje.
Nie wiem jak można by udowodnić istnienie bądz nieistnienie duszy.
heddystka napisał(a):Ten kawałek o miłości do wszystkiego itp. - nie jest z mojej bajki. Zgadzam się co do społecznych norm itd., nie rozumiem, dlaczego miałyby być nieistotne. Mam wrażenie, że próbujesz mnie zaklasyfikować do jakiejś konkretnej grupy ideologicznej i cytujesz różne wypowiedzi . To nie tak. myslę że mało jest ludzi, którzy zgadzają się ze wszystkim, co jacyś "wyznawcy" ogłaszają. Pisałam, że z Tolle'm się zgadzam, ale nie ze wszystkim, więc niektóre jego wypowiedzi są poza moimi poglądami.
Nie próbuje Cie specjalnie gdzieś zakwalifikować , a cytuje różne wypowiedzi dlatego ,żeby pokazać jak można poprzez bezkrytyczne wchłonięcie treści ideologii New Age ,mieć spaczoną wizję świata i stać się kimś o antyspołecznym nastawieniu,a nawet zrujnować sobie życie.
Masz jednak bardziej racjonalne poglądy ,i inaczej podchodzisz do treści lansowanych przez ruch New Age,choć sporo czerpiesz z tej ideologii.
heddystka napisał(a):Właśnie odchodzi od własnego świata. Własny świat to nic innego jak to co "włożyli Ci do głowy" ci, którzy wychowywali Cię i własne doświadczenia - to Twoja Historia, Twój filtr, przez który oceniasz Wszystko(przeczytaj na stronie heddysta.pl w pigułce wiedzy "jak widzimy świat"). Obecność w danej chwili, tu i teraz pozwala na ocenę rzeczywistości (a także celu, do jakiego dążysz) bez tych "skrzywień" i własnych deficytów. Jest szersze spojrzenie, dystans, bez całego emocjonalnego podłoża, na które składają się przeważnie epizody z dzieciństwa i całej Twojej przeszłości.
Jak dla mnie utożsamianie się z kosmosem jest taką ucieczką ,jakby też taką odskocznią od problemów codziennego ,życia.
Generalnie iluzja,i nie wynika to z żadnych doświadczeń.''Tu i teraz'' jak najbardziej ,ale w odpowiedniej proporcji.
Pewnie ktoś poczuje się lepiej przez jakiś czas ,ale problemów to nie rozwiąże.
Przecież też mogę tak powiedzieć ,że tą całą identyfikację z kosmosem włożyli im do głowy.Dla mnie nie jest to skrzywieniem być wychowanym w jakiejś kulturze i z niej czerpać .Także wychowanie jakie otrzymaliśmy choć jest jakby narzucone ,ale jednak jest nam potrzebne dla nas i społeczeństwa.
Czyż nie ważna jest świadomość danej kultury ,przynależności do jakiegoś narodu? Także i jakaś identyfikacja z nią?
Co do dystansu to jak najbardziej ważna rzecz i trudna do uzyskania.
Poprawia znacznie komfort życia ,dodałbym tu jeszcze zdolność autoironii.
A szersze spojrzenie daje może dać odpowiednio ukształtowany umysł w połączeniu z wiedzą.

