DziadBorowy napisał(a):To nie do końca tak jest. W takiej sytuacji korzyści są obopólne. Firmy te faktycznie na tym zarabiają, ale produkując produkt u nas podnoszą nasze PKB a nie w krajach z których pochodzą. Nie w takim stopniu jakby produkt od podstaw był produkowany u nas ale jednak.To jest jasne. Im więcej firm, nawet gdyby Polacy pracowali za darmochę, to jednak coś wytwarzają i płacą podatki.
Dodatkowo Niemiecka firma produkująca u nas samochody jest i tak lepsza niż Polska firma produkująca dżemy. Oczywiście najlepsza byłaby polska firma produkująca samochody - ale ich mamy jak na lekarstwo.
Cytat:A żeby się najeść trzeba być sytym :lol2:Czy gdy Biedronka pod wpływem protestów, podnosi poziom wynagrodzeń, to nie wzrasta wydajność?
Mylisz skutek z przyczyną !
Cytat:Wydajność wzrośnie nawet jeżeli bezrobocie utrzyma się na stałym poziomie. Tylko coś takiego nie spowoduje szybkiego wzrostu wypłat. Ale właśnie cały czas to tłumaczę - może powstać 1000 kolejnych biedronek, może nawet spaść bezrobocie a wydajność dalej będzie niska i nie będzie dużego wzrostu prac. Do trwałego wzrostu płac nie wystarcza spadek bezrobocia - musi być również właśnie wzrost wydajności.A co rozumiesz przez wzrost wydajności, poza płacą i cenami? Ilość osób potrzebnych do wytworzenia towaru? Gdy tak, to przecież u nas jedna osoba może pracować za trzy osoby na zachodzie, a i tak dostanie niższą pensję. Teoretycznie wydajność wzrosła, lecz zgodnie z Twoją definicją - spadła. Bo na zachodzie to 3 osoby pracują za wyższe wynagrodzenia, a u nas klasyczny wyzysk.
Cytat:Bo potrzeba firm robiących oprogramowanie i samochody a nie Biedronek zajmujących się wyłącznie handlem. Za bardzo uczepiłeś się też tego zysku. Owszem zależy on od wartości produkowanych towarów, ale firma która zarabia 10 mln na produkcji samochodów i tak będzie bardziej wydajna niż ta która zarabia 11 mln na wydobyciu węgla. Bo do wypracowania tych 10 mln zysku na samochodach wystarczy powiedzmy 100 ludzi. A do wypracowania 11 mln na węglu będzie potrzeba 1000 ludzi.Ale Ci ludzie otrzymają wynagrodzenie i dzięki temu wynagrodzeniu zakupią inne towary i usługi. A gdyby 11 mln na węglu zarobiło 10 ludzi (a poziom wynagrodzeń by się nie zmienił), to zwiększyła się wydajność, ale kłóci się to trochę z definicją, podaną wcześniej. Dostrzegam tutaj sprzeczność. Niemcy nie zarabiają więcej bo są bardziej wydajni, tylko zarabiają więcej, bo występuje u nich wyższy poziom płac. Gdyby to samo Niemcy wykonywali za niższe wynagrodzenia i w mniejszej ilości (np: dzisiaj 2 osoby, jutro 1 z jedną pensją), to byliby bardziej wydajni. Chciałbym abyś się zdecydował, czym ta wydajność w końcu jest.
Cytat:Im firma bardziej wydana tym do wypracowania tego samego zysku potrzebuje mniejszej ilości osób !A jak się to ma do wynagrodzeń? Bo przecież o tym też mówimy. No to jednego Niemca zwolnią, a drugi popracuje za dwóch (albo zatrudnią Polaka) i wzrosła wydajność! Poziom wynagrodzeń jednak się nie zmienił. Polak otrzymuje pensję jednego Niemca, nie dwóch. Wykonuje tę samą pracę o tej samej jakości. Pracuje dłużej.
Cytat:Jeżeli produkt jest tożsamy jakościowo to firma, która potrafi go sprzedać taniej jest bardziej wydajna. Natomiast my mówiliśmy o sytuacji w której jedna wydajna firma jest otoczona przez firmy mniej wydajne. Te ostatnie będą zaniżać poziom pensji w tej pierwszej poprzez prawo podaży i popytu.Rozumiem. Lecz rozmawiamy o różnych, hipotetycznych sytuacjach. Czy poprzez zaniżanie pensji w tej pierwszej, obniży się wydajność w tej pierwszej?
Cytat:Oczywiście, że nie. Trzeba robić tak aby zatrudnianie pracownika opłacało się pracodawcy jak najmniej bo jak wiadomo pracodawca to krwiopijca i ma za dużo a płaci tak mało tylko dlatego, że nie chce* Im mniej ludzi będzie pracowało tym będzie lepiej :lol2:Tym większa będzie wydajność :lol2: Kto pracuje za 3 osoby, jest 3x wydajniejszy lecz za to 3x mniej zarabia. I to jest Istota. Wydajny pracownik to taki, który dużo zrobi, a mało zarobi. I to mi się kłóci z tym, co mówiłeś wcześniej. Bo Niemiec zrobi tyle samo, nawet przy dżemach, a zarobi więcej, gdyż gospodarka jest bardziej wydajna, czyt. poziom wynagrodzeń i cen jest wyższy. Chociaż co do tych cen, to bym się kłócił, bo są w wielu przypadkach, porównywalne między Niemcami a Polską. Co innego gdyby u nas panowały ceny jak we wspomnianym przez Ciebie 3 świecie, to możemy zarabiać 1 tysiąc złotych i żyć przez pół roku.
Cytat:Określenie równie dobre jak Kisiel z żurawiny bo co ma wspólnego wartość towarów i usług produkowanych rocznie przez jednego mieszkańca z poziomem wynagrodzeń i cen Gocek jeden raczy wiedzieć.Przecież mówimy o wydajności. Wartość produkowanych towarów i usług jest skorelowana z wydajnością, tak twierdzisz, tak mi się wydaje.
Cytat:* kurde jakby pracodawcy faktycznie zarabiali takie kokosy na wykorzystywaniu pracowników jak widzą to socjaluchy to przy każdym mieście w Polsce powinniśmy mieć dzielnicę przy której Beverly Hills wyglądają jak slamsy.Dziękuję za podzielenie się projekcjami i diagnozami dot. Socjaluchów.Ktoś przecież tą różnicę w wynagrodzeniach między nami a Niemcami musi przejadać. A że wg socjaluchów są to pracodawcy, którzy stanowią kilka procent społeczeństwa to ci pracodawcy powinni być wręcz obrzydliwie bogaci.
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman
EL
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman
EL


Ktoś przecież tą różnicę w wynagrodzeniach między nami a Niemcami musi przejadać. A że wg socjaluchów są to pracodawcy, którzy stanowią kilka procent społeczeństwa to ci pracodawcy powinni być wręcz obrzydliwie bogaci.