No właśnie w przypadku totalitaryzmów sprawa nie jest taka oczywista. Gdyby faktycznie była, to system komunistyczny nie upadłby po niecałych 90 latach istnienia, a przynajmniej nie upadłby przez czynniki wewnętrzne.
Jeśli chodzi o władzę intelektualną (mentalną), bo chyba o niej mamy tu dyskutować, to z pewnością można o niej mówić w przypadku różnego rodzaju sekt w rozumieniu ogólnym, a nie potocznym. Sektę w rozumieniu ogólnym możemy zdefiniować jako zespół osób intelektualnie zależnych od określonych dogmatów i/lub sposobu myślenia przywódcy(przywódców). W tym sensie sektami są niektóre partie polityczne o charakterze wodzowskim (dawniej - PZPR, KPZR, NSDAP, a z przykładów współczesnych - PO, PiS, SLD), instytucje i zbory religijne jak Kościół katolicki, zbory denominacji protestanckich, kościoły prawosławne, gminy wyznaniowe etc. Często również do tego rodzaju sekt można zaliczyć niektóre firmy, korporacje i instytucje rządowe oraz międzynarodowe.
Jest to bardzo ogólne rozumienie pojęcia "sekta" i niekoniecznie pejoratywne, np. członkowie rządu z definicji uzależniają swój sposób myślenia od sposobu myślenia premiera, bo to on wyznacza i kieruje procesem decyzyjnym praktycznie w każdej sprawie (przynajmniej tak jest w Polsce), ale na nim ciąży też największa polityczna odpowiedzialność.
Teraz pomówmy o mediach. Czy model mediów współpracujących z danymi ugrupowaniami politycznymi może utworzyć sekty na bazie swoich słuchaczy, czytelników, widzów itp.? Tutaj odpowiedź jest jasna - tak. Często w sektach (rozumianych j.w.) podstawowym instrumentem manipulowania umysłami członków jest kreowanie rzeczywistości, np. Kościół katolicki używa dogmatów religijnych jako sposobu kreowania rzeczywistości, KPZR ideologii marksistowskiej, a media używają sztuczek socjotechnicznych, aby naświetlać fakty korzystne dla ugrupowania politycznego, z którym współpracują, a pomijać te niekorzystne lub kreować ich inny obraz. Praktycznie nie istnieją media "bezstronne", tak samo jak nie ma bezstronnych sędziów - mediami kierują ludzie inteligentni, często o sprecyzowanych poglądach, którzy identyfikują się z jakimś porządkiem społecznym, więc starają się go narzucić swoim odbiorcom, co jest jak najbardziej zrozumiałe.
Niestety, obecnie w Polsce dominują media lewicowe, eurooptymistyczne, prosocjalne i często skrajnie stronnicze jak Fakty i mity (paszkwil Ruchu Palikota) czy Gazeta Polska Codziennie (przybudówka medialna PiSu).
Imho, najlepszym modelem polityczno-społeczno-medialnym jest model bipolarny, obecnie obowiązujący w USA - zgodny z równowagą Nasha. Dzięki takiemu systemowi główne media są podzielone praktycznie po równo na te "prawicowe" i "lewicowe", co daje w efekcie ciekawszą i bardziej merytoryczną debatę publiczną.
Jeśli chodzi o władzę intelektualną (mentalną), bo chyba o niej mamy tu dyskutować, to z pewnością można o niej mówić w przypadku różnego rodzaju sekt w rozumieniu ogólnym, a nie potocznym. Sektę w rozumieniu ogólnym możemy zdefiniować jako zespół osób intelektualnie zależnych od określonych dogmatów i/lub sposobu myślenia przywódcy(przywódców). W tym sensie sektami są niektóre partie polityczne o charakterze wodzowskim (dawniej - PZPR, KPZR, NSDAP, a z przykładów współczesnych - PO, PiS, SLD), instytucje i zbory religijne jak Kościół katolicki, zbory denominacji protestanckich, kościoły prawosławne, gminy wyznaniowe etc. Często również do tego rodzaju sekt można zaliczyć niektóre firmy, korporacje i instytucje rządowe oraz międzynarodowe.
Jest to bardzo ogólne rozumienie pojęcia "sekta" i niekoniecznie pejoratywne, np. członkowie rządu z definicji uzależniają swój sposób myślenia od sposobu myślenia premiera, bo to on wyznacza i kieruje procesem decyzyjnym praktycznie w każdej sprawie (przynajmniej tak jest w Polsce), ale na nim ciąży też największa polityczna odpowiedzialność.
Teraz pomówmy o mediach. Czy model mediów współpracujących z danymi ugrupowaniami politycznymi może utworzyć sekty na bazie swoich słuchaczy, czytelników, widzów itp.? Tutaj odpowiedź jest jasna - tak. Często w sektach (rozumianych j.w.) podstawowym instrumentem manipulowania umysłami członków jest kreowanie rzeczywistości, np. Kościół katolicki używa dogmatów religijnych jako sposobu kreowania rzeczywistości, KPZR ideologii marksistowskiej, a media używają sztuczek socjotechnicznych, aby naświetlać fakty korzystne dla ugrupowania politycznego, z którym współpracują, a pomijać te niekorzystne lub kreować ich inny obraz. Praktycznie nie istnieją media "bezstronne", tak samo jak nie ma bezstronnych sędziów - mediami kierują ludzie inteligentni, często o sprecyzowanych poglądach, którzy identyfikują się z jakimś porządkiem społecznym, więc starają się go narzucić swoim odbiorcom, co jest jak najbardziej zrozumiałe.
Niestety, obecnie w Polsce dominują media lewicowe, eurooptymistyczne, prosocjalne i często skrajnie stronnicze jak Fakty i mity (paszkwil Ruchu Palikota) czy Gazeta Polska Codziennie (przybudówka medialna PiSu).
Imho, najlepszym modelem polityczno-społeczno-medialnym jest model bipolarny, obecnie obowiązujący w USA - zgodny z równowagą Nasha. Dzięki takiemu systemowi główne media są podzielone praktycznie po równo na te "prawicowe" i "lewicowe", co daje w efekcie ciekawszą i bardziej merytoryczną debatę publiczną.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
