Nonkonformista napisał(a):Prawidłowo 'dałam mu papieros'. Biernik. Podstaw sobie inny rzeczownik - choćby szczęście.
Odmieńmy wg. twojej sugestii: /a więc używając dopełniacza/
Dałam mu szczęścia. /kogo? czego?/, tak jak: dałam mu papierosa /kogo? czego?/ Naprawdę tak powiesz/napiszesz?
Dałam mu szczęście /kogo? co?/, a więc biernik.
Inaczej mamy pomieszanie z poplątaniem, gdyż jedne rzeczowniki łączyłyby się z biernikiem, a inne z dopełniaczem. Chcesz bałaganu w gramatyce? To, że ludzie mówią błędnie, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Mówią/piszą błędnie, gdyż nie myślą - smutna konstatacja.
To paszenie jest pozorne - lepiej być konsekwentnym i używać biernika z rzeczownikami, które łączą się z biernikiem w każdej sytuacji /chociaż pasuje nam i dopełniacz/. Inaczej będziemy mieli językowe pomieszanie z poplątaniem.
A zatem: jem arbuz /bo kogo? co?/, jem śliwki, jem pomarańczę /tu widać biernik/ - przecież nikt nie powie/napisze z dopełniaczem: jem pomarańczy, prawda?
Mam nadzieję, że teraz wyjaśniłem.
W razie wątpliwości zawsze warto wziąć sobie inny rzeczownik i sprawdzić, /jak z pomarańczą/. I tyle.
To chyba nie tak, Nonkonformisto. Tu nie chodzi o mieszanie biernika z dopełniaczem. Problem w tym, że sporo rzeczowników ma postać biernika równą dopełniaczowi. I pewnie będzie ich (rzeczowników
) przybywać. Nie ma co się obrażać 
Ja, gdy przedawkuję, to bywa, że nazajutrz mam jednak kaca (B. kogo? co?). Aż się boję pomyśleć, co by było, gdym miał kac. Może miałbym wtedy też i zez? Mam kac? Brrr….
Za wikipedią:
Cytat: Część rzeczowników przyjmuje w bierniku formę równą dopełniaczowi. Należą do nich:A sami językoznawcy plączą się w zeznaniach. Jedni mówią, że śmiało można już jeść kotleta, inni, że owszem można, ale tylko potocznie
w liczbie pojedynczej nazwy tańców, gier, wyrobów fabrycznych, figur szachowych i kart, wielu potraw, owoców, grzybów (poloneza, badmintona, papierosa, pionka, hamburgera, ananasa, rydza)
, a puryści jedzą wyłącznie kotlet, nawet jeśli jedzą go używając plastikowych sztućców, na plastikowych talerzach, w obleśnym przydrożnym barze, a i sam kotlet mocno nieświeży

