kkap napisał(a):W ogóle ciekawą kwestię poruszyłeś, bo tak mi od jakiegoś czasu chodziło po głowie jakby nazwać gender (w sensie ideologii rzecz jasna) po polsku. Rozpierdopłciol abo co? Przydałby się nonkon ale niestety jest lewakiem
W języku angielskim terminologię wymyślili właśnie lewacy zajmujący się tym tematem, więc jednak by się przydał

Zresztą im takie terminy są najbardziej potrzebne.
Dla reszty świata, "gender" to nic innego jak mieszanka radykalnego feminizmu i propagandy LGBT, z dodatkiem przefiltrowanego czerwonego sosu, dla niepoznaki przykryta cienką warstwą polewy naukowej.
<&>' napisał(a):A ja myślałem, że laska z Feminoteki jedynie reaguje na kościelną histerię wokół tzw. gender, wykazując hipokryzję, jaka za nią stoi. Jak się hierarchowie upierają, żeby pierdoły gadać o gender, to niech oddają kasę- no chyba, że sami ten gender uskuteczniali. :roll: To drugie byłoby jednak zabawniejsze.
Gdyby nie chodziło o pieniądze to by nie wyliczała milionów na samym początku artykułu.
Jak sama nazwa programu unijnego wskazuje, jest on na "politykę równości" a nie na ideologię gender i Feminotekę. Nieoficjalnie jest na genderbzdury, ale kościół sprytnie wykorzystał różnicę między wersją oficjalną oraz nieoficjalnym stanem rzeczy, i korzystając ze swojej znajomości biurokracji unijnej zwinął te pieniądze na jakieś "swoje" programy z grubsza pasujące do oficjalnie opisanego celu "polityki równości" bynajmniej nie podobające się Feminotece ze względu na nie trzymanie się czystości ideologicznej genderbzdur. Prawdopodobnie jakiekolwiek programy podstawili to firmują one jakąś "chrześcijańska wizję" równości płci zamiast czystego ideologicznie lewackiego gender. Doskonale wiesz że kościół jest w stanie stworzyć takie teksty.
Nations do not survive by setting examples for others. Nations survive by making examples of others.


