"Pakt Ribbentrop-Beck" Zachowicza.
Autor pisze bardzo sugestywnie, ale mam wrażenie, że się zagalopował w swoim optymizmie.
I jak zgadzam się z tezą, że jeżeli Polsce by się to opłacało to powinna z Hitlerem w 1939 roku się sprzymierzyć (emocjonalne teksty o honorze narodu itp do mnie nie przemawiają, Węgrów nikt obecnie nie szkaluje za sojusz z Hitlerem) to jednak owo "jeżeli" stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Gdyby faktycznie z pomocą Polski udało się Niemcom pokonać ZSRR a potem dostali by w tyłek od Aliantów Zachodnich Polska wyszła by na plus. Po pierwsze autor jednak zakłada, że zdobycie Moskwy oznaczałoby koniec ZSRR. Niekoniecznie - byłoby to ciosem dotkliwym, ale władza radziecka uciekła by po prostu dalej na wschód i stamtąd korodynowała walkę.
Po drugie teza, że polskie dywizje przeważyłyby szalę jest trochę naciągana. Pod Moskwą nie brakło Hitlerowi czołgów i żołnierzy - brakło zaopatrzenia - udział Polski tego by nie zmienił. Jedyny argument sensowny to ten, że startując z pozycji bardziej na wschód i korzystając z bardzo mobilinych wojsk polskich szybciej doszedłby pod Moskwę i być może zająłby ją przed początkiem zimy. Ale nie byłby to koniec wojny na wschodzie.
Druga sprawa to nie wiadomo, czy składając propozycje sojuszu faktycznie Hitler miał plany ataku na Rosję, czy też zwodził Polaków, którzy, przecież jeszcze w latach 30 za główne zagrożenie uważali ZSRR. Równie prawdopodobne jest to, że sojusz zostałby wykorzystany do całkowitej wasalizacji Polski i w momencie gdy Hitler faktycznie musiał uderzać na wschód nie szlibyśmy z nim jako słabszy ale jednak sojusznik ale zwyczajny wasal nie mający żadnego wyboru.
Wojnę tak czy siak byśmy pewnie przegrali. Jedyne co udałoby nam się osiągnąć to prawdopodobnie mniejsze straty materialne i ludzkie. Mimo wszystko Polaków jako wasali nie traktowałby Hitler tak źle jak traktował ich jako naród podbity. Polscy Żydzi też mieli by nieco (zwracam uwagę na słowo nieco) lepiej, przynajmniej patrząc na to co się działo w innych satelickich państwach Rzeszy.Ale całkowicie od holocaustu pewnie byśmy ich nie dali rady uchronić. Za to mielibyśmy znacznie większe oskarżenia o współudział w holocauście obecnie.
Oczywiście należy się tutaj spodziewać, że armia radziecka zachowywała by się znacznie gorzej na naszych terenach podbijając je a nie "wyzwalając" ale strat większych niż przez lata okupacji Niemcy nie dała by rady wyrządzić.
Tak więc moim zdaniem być może faktycznie w ten sposób udałoby się nieco zmniejszyć straty ludzkie jak i materialne ale ciężko obronić tezę iż po zakończonej wojnie sytuacja Polski była by znacząco lepsza niż w wariancie który się rzeczywiście wydarzył.
Ciekawa jest natomiast teza, że Polska jako sojusznik Hitlera i tak otrzymała by ziemie zachodnie. Wg autora nie była to nagroda Stalina za walkę z Niemcami, ale po prostu czysty zamysł strategiczny. Chciał po prostu aby Polska poświęciła energię na utrzymanie ziem zachodnich co miało odciągać uwagę od utraty ziem wschodnich. Po prostu spodziewał się, że Niemcy będą te ziemie chcieli udzyskać a najlepszym gwarantem ich utrzymania dla Polski będzie ścisły sojusz z ZSRR. I tak co prawda mógł go wymusić, ale zawsze lepiej mieć dodatkowego "haka".
Autor pisze bardzo sugestywnie, ale mam wrażenie, że się zagalopował w swoim optymizmie.
I jak zgadzam się z tezą, że jeżeli Polsce by się to opłacało to powinna z Hitlerem w 1939 roku się sprzymierzyć (emocjonalne teksty o honorze narodu itp do mnie nie przemawiają, Węgrów nikt obecnie nie szkaluje za sojusz z Hitlerem) to jednak owo "jeżeli" stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Gdyby faktycznie z pomocą Polski udało się Niemcom pokonać ZSRR a potem dostali by w tyłek od Aliantów Zachodnich Polska wyszła by na plus. Po pierwsze autor jednak zakłada, że zdobycie Moskwy oznaczałoby koniec ZSRR. Niekoniecznie - byłoby to ciosem dotkliwym, ale władza radziecka uciekła by po prostu dalej na wschód i stamtąd korodynowała walkę.
Po drugie teza, że polskie dywizje przeważyłyby szalę jest trochę naciągana. Pod Moskwą nie brakło Hitlerowi czołgów i żołnierzy - brakło zaopatrzenia - udział Polski tego by nie zmienił. Jedyny argument sensowny to ten, że startując z pozycji bardziej na wschód i korzystając z bardzo mobilinych wojsk polskich szybciej doszedłby pod Moskwę i być może zająłby ją przed początkiem zimy. Ale nie byłby to koniec wojny na wschodzie.
Druga sprawa to nie wiadomo, czy składając propozycje sojuszu faktycznie Hitler miał plany ataku na Rosję, czy też zwodził Polaków, którzy, przecież jeszcze w latach 30 za główne zagrożenie uważali ZSRR. Równie prawdopodobne jest to, że sojusz zostałby wykorzystany do całkowitej wasalizacji Polski i w momencie gdy Hitler faktycznie musiał uderzać na wschód nie szlibyśmy z nim jako słabszy ale jednak sojusznik ale zwyczajny wasal nie mający żadnego wyboru.
Wojnę tak czy siak byśmy pewnie przegrali. Jedyne co udałoby nam się osiągnąć to prawdopodobnie mniejsze straty materialne i ludzkie. Mimo wszystko Polaków jako wasali nie traktowałby Hitler tak źle jak traktował ich jako naród podbity. Polscy Żydzi też mieli by nieco (zwracam uwagę na słowo nieco) lepiej, przynajmniej patrząc na to co się działo w innych satelickich państwach Rzeszy.Ale całkowicie od holocaustu pewnie byśmy ich nie dali rady uchronić. Za to mielibyśmy znacznie większe oskarżenia o współudział w holocauście obecnie.
Oczywiście należy się tutaj spodziewać, że armia radziecka zachowywała by się znacznie gorzej na naszych terenach podbijając je a nie "wyzwalając" ale strat większych niż przez lata okupacji Niemcy nie dała by rady wyrządzić.
Tak więc moim zdaniem być może faktycznie w ten sposób udałoby się nieco zmniejszyć straty ludzkie jak i materialne ale ciężko obronić tezę iż po zakończonej wojnie sytuacja Polski była by znacząco lepsza niż w wariancie który się rzeczywiście wydarzył.
Ciekawa jest natomiast teza, że Polska jako sojusznik Hitlera i tak otrzymała by ziemie zachodnie. Wg autora nie była to nagroda Stalina za walkę z Niemcami, ale po prostu czysty zamysł strategiczny. Chciał po prostu aby Polska poświęciła energię na utrzymanie ziem zachodnich co miało odciągać uwagę od utraty ziem wschodnich. Po prostu spodziewał się, że Niemcy będą te ziemie chcieli udzyskać a najlepszym gwarantem ich utrzymania dla Polski będzie ścisły sojusz z ZSRR. I tak co prawda mógł go wymusić, ale zawsze lepiej mieć dodatkowego "haka".
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

