@Katolu... Po pierwsze ja nie uznaję podziału na "media prawicowe i lewicowe". Obecnie rzadko można w jakichkolwiek z nich uzyskać rzetelne informacje na temat rzeczywistości, w szczególności w sytuacji, gdy w grę wchodzą zagadnienia światopoglądowe. Dlatego staram się z dystansem podchodzić do wszelkich zamieszczanych tam "faktów".
Po drugie, nadal nie rozumiem, jak ma się treść pojebanej broszurki (nawet jeśli, ona istnieje) do genderu , czy szerzej gender studies, czyli badań nad genderem? Dysponujesz jakimiś informacjami z zakresu gender studies (badań, a nie prywatnych opinii), z których wynikało by to, o czym mówi zacytowana przez Ciebie broszurka?
Po trzecie, mamy wolność druku, ale z tego nie wynika,że jak sobie ktoś coś wydrukuje to jego założenia natychmiast będą realizowane.
Moim zdaniem, w pewnym uproszczeniu "sprawa z broszurką" ma się tak...
Są sobie "studia nad genderem", niezależnie od tego są sobie na świecie pedofile.Jakiś pedofil/e( może on/i nawet być zwolennikiem gender) wpadł na pomysł, żeby propagować pedofilię.Następnie ten pedofil został wrzucony do jednego wora o nazwie-"gender",bądź groźniej :twisted:- "ideologia gender",razem z homoseksualistami, feministkami,edukatorami seksualnymi i równościowymi i innej maści "lewakami". W rezultacie otrzymaliśmy narzucający się wniosek, że gender promuje pedofilię i to w dodatku kazirodczą( bo tak wynika z broszurki)...
Dość pobieżnie orientuję się w studiach gender.Ale jeśli gender studies twierdzą gdziekolwiek, że do uzyskania przez dziecko właściwego poczucia wartości własnej płci, potrzebne jest tkliwe macanie jego genitaliów przez "tatusia", lub genitaliów "tatusia" przez dziecko, lub,że do właściwego rozwoju seksualnego, trzyletniemu dziecku, jest potrzebna wiedza i praktyka masturbacyjna, to gender studies nawet nie są ideologią, a zwyczajnym łgarstwem i w żadnym cywilizowanym kraju takie coś nie powinno być nie dość, że propagowane przez państwo, to jeszcze realizowane i finansowane, a propagatorzy powyższego powinni być zamykani w łagrach. :]
Jednak cała ta "szopka okołogenderowa" spowodowana jest przez:
1.Nieznajomość tematu oraz różnorodne definiowanie granic wpływu uwarunkowań biologicznych na życie społeczne, przez różne środowiska, z których każde twierdzi, że to ono ma rację.:wall:
2. Złą wolę i posługiwanie się przez środowiska nieprzychylne gender (i nie tylko) manipulacją, celem eliminacji z życia publicznego, za jednym zamachem,tego wszystkiego z czym się nie zgadzają.( przy czym nie wykluczam tu, że manipulacji mogą się też dopuszczać środowiska progenderowe).
Niestety jeden i drugi element widoczny jest choćby w tak szeroko komentowanym liście biskupów o gender.
Bynajmniej nie twierdzę,że wszystko o czym możemy tam przeczytać to kłamstwa i manipulacje. Jednak ja się czyta, te multum z dupy wziętych ogólników i uproszczeń , np.że :"Groźne jest natomiast ideologiczne twierdzenie, że płeć biologiczna nie ma żadnego istotnego znaczenia dla życia społecznego", to trudno uciec od zastanawiającej wieloznaczności takiego sformułowania.
Albo gdy,ktoś przypisuje gender twierdzenie, że "płeć biologiczna nie ma znaczenia społecznego"..., to to jest przecież absurdalne w kontekście samej definicji genderu.
A Kościół zamiast posługiwać się metodami jakie sam krytykuje, mógłby choć raz sam dać dobry przykład, i wznieść się ponad to niemerytoryczne szczucie jednych przeciw drugim.
Jednak abstrahując nawet od tego, czy tezy postawione przez biskupów są prawdziwe, Kościół nazywając gender ideologią, sam sobie poniekąd "strzelił w stopę", bo jeśli jakieś tezy gender są ideologią to znaczy, że stwierdzenia przeciwne do nich też nią są...:p
Osobiście uważam, że edukacja szkolna, powinna być przede wszystkim wolna od nauczania kłamstw.
Jeśli jakieś zagadnienie jest niefalsyfikowalne, to jakie takie powinno być przedstawiane, a nie wieszczone jako jedyna słuszna racja.I to dotyczy wszystkich zagadnień nauczanych w szkołach- nie tylko z zakresu gender, ale też innych zagadnień światopoglądowych, w tym także religijnych...
Po drugie, nadal nie rozumiem, jak ma się treść pojebanej broszurki (nawet jeśli, ona istnieje) do genderu , czy szerzej gender studies, czyli badań nad genderem? Dysponujesz jakimiś informacjami z zakresu gender studies (badań, a nie prywatnych opinii), z których wynikało by to, o czym mówi zacytowana przez Ciebie broszurka?
Po trzecie, mamy wolność druku, ale z tego nie wynika,że jak sobie ktoś coś wydrukuje to jego założenia natychmiast będą realizowane.
Moim zdaniem, w pewnym uproszczeniu "sprawa z broszurką" ma się tak...
Są sobie "studia nad genderem", niezależnie od tego są sobie na świecie pedofile.Jakiś pedofil/e( może on/i nawet być zwolennikiem gender) wpadł na pomysł, żeby propagować pedofilię.Następnie ten pedofil został wrzucony do jednego wora o nazwie-"gender",bądź groźniej :twisted:- "ideologia gender",razem z homoseksualistami, feministkami,edukatorami seksualnymi i równościowymi i innej maści "lewakami". W rezultacie otrzymaliśmy narzucający się wniosek, że gender promuje pedofilię i to w dodatku kazirodczą( bo tak wynika z broszurki)...
Dość pobieżnie orientuję się w studiach gender.Ale jeśli gender studies twierdzą gdziekolwiek, że do uzyskania przez dziecko właściwego poczucia wartości własnej płci, potrzebne jest tkliwe macanie jego genitaliów przez "tatusia", lub genitaliów "tatusia" przez dziecko, lub,że do właściwego rozwoju seksualnego, trzyletniemu dziecku, jest potrzebna wiedza i praktyka masturbacyjna, to gender studies nawet nie są ideologią, a zwyczajnym łgarstwem i w żadnym cywilizowanym kraju takie coś nie powinno być nie dość, że propagowane przez państwo, to jeszcze realizowane i finansowane, a propagatorzy powyższego powinni być zamykani w łagrach. :]
Jednak cała ta "szopka okołogenderowa" spowodowana jest przez:
1.Nieznajomość tematu oraz różnorodne definiowanie granic wpływu uwarunkowań biologicznych na życie społeczne, przez różne środowiska, z których każde twierdzi, że to ono ma rację.:wall:
2. Złą wolę i posługiwanie się przez środowiska nieprzychylne gender (i nie tylko) manipulacją, celem eliminacji z życia publicznego, za jednym zamachem,tego wszystkiego z czym się nie zgadzają.( przy czym nie wykluczam tu, że manipulacji mogą się też dopuszczać środowiska progenderowe).
Niestety jeden i drugi element widoczny jest choćby w tak szeroko komentowanym liście biskupów o gender.
Bynajmniej nie twierdzę,że wszystko o czym możemy tam przeczytać to kłamstwa i manipulacje. Jednak ja się czyta, te multum z dupy wziętych ogólników i uproszczeń , np.że :"Groźne jest natomiast ideologiczne twierdzenie, że płeć biologiczna nie ma żadnego istotnego znaczenia dla życia społecznego", to trudno uciec od zastanawiającej wieloznaczności takiego sformułowania.
Albo gdy,ktoś przypisuje gender twierdzenie, że "płeć biologiczna nie ma znaczenia społecznego"..., to to jest przecież absurdalne w kontekście samej definicji genderu.
A Kościół zamiast posługiwać się metodami jakie sam krytykuje, mógłby choć raz sam dać dobry przykład, i wznieść się ponad to niemerytoryczne szczucie jednych przeciw drugim.
Jednak abstrahując nawet od tego, czy tezy postawione przez biskupów są prawdziwe, Kościół nazywając gender ideologią, sam sobie poniekąd "strzelił w stopę", bo jeśli jakieś tezy gender są ideologią to znaczy, że stwierdzenia przeciwne do nich też nią są...:p
Osobiście uważam, że edukacja szkolna, powinna być przede wszystkim wolna od nauczania kłamstw.
Jeśli jakieś zagadnienie jest niefalsyfikowalne, to jakie takie powinno być przedstawiane, a nie wieszczone jako jedyna słuszna racja.I to dotyczy wszystkich zagadnień nauczanych w szkołach- nie tylko z zakresu gender, ale też innych zagadnień światopoglądowych, w tym także religijnych...
