fertenbitenhiy napisał(a):Bzdura i tyle.To gratuluję poziomu szkoły do której chodziłeś i(lub) zdolności matematycznych. Ja akurat ze swojego LO wyniosłem podstawy rachunku różniczkowego (włącznie z rozwiązywaniem równania różniczkowego I rzędu), a to szczyt góry lodowej, bo było tego znacznie więcej. A pomijam już samo obeznanie się z pojęciami matematycznymi (stosowanymi później na algebrze, analizie czy rachunku) i oswojenie się ze ścisłym rozumowaniem.
Na studiach często tak czy siak uczą od zera, bo państwowy program jest beznadziejny.
Ja się matematyki na studiach uczyłem od początku, bo to co ze szkoły średniej wyniosłem z programu "rozszerzonego" ministerstwa to była kpina.
Także bzdura.
Cytat:Poza tym głupie założenie, że absolwent szkoły średniej musi wiedzieć coś tam z biologii? Musi bo co? Większości to się w życiu nie przyda. Jak też chemia, większość matematyki.Szkoła średnia ma dwa zadania: 1) dostarczyć młodzieży wiedzy ogólnej, niezbędnej do niebycia totalnym mułem umysłowym, któremu byle cygan-felczer może wcisnąć "tabletki uodparniające przed HIV" czy "zioła na raka". 2) przygotować do studiów, przy czym osoby niezdecydowane powinny mieć możliwość zdobycia wszechstronnej wiedzy i dopiero w 3. klasie określenia kierunku studiów, na który chcą iść (dlatego w większości lepszych LO organizowane są co roku tzw. "fakultety" np. z historii dla osób z mat-fizu).
Jak ktoś po gimnazjum już wie, co chce robić w życiu, to najlepiej niech się wybierze do zawodówki albo, jeśli jest bardziej ambitny, technikum.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
