yuugen napisał(a):Wydaje mi się, że wytłumaczyć - to jest, wg mnie, rozsądna kobieta. Raczej państwo z komisji dostają histerii, bo to wiadomo-że-zbok-przecież i a priori wystawiają kolce.
Liczyć na jedność mają prawo, ale nie da się zrobić (szczęśliwie) komisji sejmowej na dowolny temat z zaznaczeniem, że ona jest tylko dla prawdziwych Gosiewskich i inni won :> Chcą walczyć, to niech przynajmniej się dowiedzą, z czym walczą, bo na razie to chyba nie wiedzą. A jak się już dowiedzą, to liczę, że wyproszą wszystkie niewiasty z komisji, bo niczego tak sobie nie cenię, jak konsekwencji w działaniu.
To może są ci faceci co to szeptem po kolacji.

http://www.youtube.com/watch?v=hCUgkUUufBo
Znalazłam jeszcze coś:
Czy jest źle?! Jest beznadziejnie. Walt Disney żył w pierwszej połowie XX wieku. Był rasistą, antysemitą, mizoginem i męskim szowinistą. Z zasady nie zatrudniał kobiet w twórczych zawodach i nigdy tego nie ukrywał. Ale minęło pół wieku od jego śmierci i jeśli chodzi o gender, sytuacja w Hollywood w zasadzie się nie zmieniła. Nadal rządzą tu mężczyźni.
Nie lubię narzekać, więc tylko podam ci kilka danych dotyczących amerykańskiego kina wysokobudżetowego w 2012 roku: kobiety stanowiły 30 proc. postaci, które miały w scenariuszu swoje kwestie; filmy, w których było mniej więcej tyle samo kobiet co mężczyzn lub kobiety były w większości, stanowiły 10 proc. produkcji Hollywood w 2012 roku - generalnie proporcja ta wynosiła średnio 2,25 mężczyzny na jedną kobietę.
Do tego dochodzi seksizm - liczba nastolatek pokazywanych w filmach w kontekście seksualnym wzrosła od 2007 roku o 32 proc. 26 proc. postaci kobiecych w filmach występuje przynajmniej półnago - dwa razy tyle aktorek dostaje propozycję udziału w scenach, w których mają się rozebrać. 80 proc. kobiecych dialogów w filmach w 2012 roku dotyczyło mężczyzn.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127823,1...cicie.html
