DziadBorowy napisał(a):Po prostu pokazuje jak państwo potrafi być nieskuteczne w dziedzinie zapewniania bezpieczeństwa swoim obywatelom i "Dziki Zachód" jest tu doskonałym przykładem Akurat gdyby Amerykanie chcieli podbić Indian bez pomocy państwa zrobiliby to bez najmniejszych problemów (przewaga technologii i gospodarki- tanie powtarzalne karabiny praktycznie załatwiały sprawę). Raczej pokazuje, że wbrew mitom Indianie żyli z osadnikami we względnej pokojowej równowadze do czasu gdy nie zainteresowało się nimi państwo. (zaciekawiła mnie książka na którą się powołuje)O indianach mógłbym tu pisać naprawdę dużo.
Bardzo interesuję się bowiem podbojem obu Ameryk.
Tezy postawione przez autora są zwyczajnie bezsensowne Jak sam stwierdził:
Nic więc dziwnego, że ludzie przyjmują za fakt, że stosunki między bladymi i czerwonymi były napięte. Tymczasem Indianie nie byli dzikusami, i tak jak Biali, znali pojęcie własności prywatnej i jej wartość. Obie strony wiedziały, że handlem można osiągnąć więcej niż wojną.
I co z tego, że znali takie pojęcie? Biali znali a mimo tego toczyli między sobą liczne wojny. Także wtedy gdy ci biali nie byli zoorganizowani w żadne państwa.
Indianie także toczyli między sobą wojny. Powiem więcej-handel był przyczyną dosłownej eksterminacji kilku plemion.
Francuzi czynili właśnie to na co miłym okiem patrzy autor artykułu. Handlowali z indianami. Oczekiwali skór. Co gdy Irokezom skończyły się skóry? Ruszyli na ziemie innych plemion w celu ich zdobycia przy okazji eksterminując kilka z nich... Chodzi rzecz jasna o wojny bobrowe.
Także rozumienie znaczenia własności prywatnej i chęć jej posiadania nie oznacza, że ma być to gwarantem pokojowej koegzystencji, czasem może być wręcz punktem zapalnym do tego aby stało się inaczej.
Autor tekstu pisze o jakiś mitach a nie podaje żadnych argumentów na rzecz tego, że to faktycznie są mity.
Bo co to jest?:
Postaw się na chwilę, szanowny osadniku, w sytuacji białego osadnika. Przybywasz sobie na obcy teren z rodziną, potrzebujesz ziemi, masz narzędzia i jakiś dobytek przywieziony ze starego lądu a do obrony muszkiet lub pistolet czarno-prochowy, jeśli Cię na niego stać. Z drugiej strony masz Indian, którzy maja łuki i strzały oraz ziemi pod dostatkiem. Wolisz ryzykować życiem by zdobyć ziemię, którą zantagonizowani Indianie będą najeżdżać po wsze czasy czy wymieniasz konia i krowę na kilka hektarów ziemi, na których zbudujesz sobie dom, i zaczniesz uprawiać tytoń dzięki czemu owoce pracy będziesz mógł sprzedać zarówno Indianom jak i ziomkom z Europy?
Można takie coś jak powyżej ugryźć na milion sposobów, ale po cholerę to czynić?
Żeby stwierdzić, że konflikty osadników i indian istniały wystarczy przytoczyć zwyczajne fakty takie jak te:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_Whitmana
http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_Wiy...%281860%29
Warto wspomnieć, że ocaleni z masakry Wiyoci znaleźli schronienie nie gdzie indziej jak w forcie armii USA.

Tak to się wolni i samodzielni osadnicy pokojowo rozporządzali.
Co do masakry Whitmana. Kiedy wkroczyło państwo ustanawiając nowy stan? Ano władza zainteresowała się tym miejscem dopiero po wielkich awanturach jakie zaczęły tam mieć miejsce począwszy od tej masakry.
DziadBorowy napisał(a):Z tego co kojarzę (czytam tego bloga od dłuższego czasu) to autor nie lubi państwa ale anarchistą w ścisłym tego znaczeniu nie jest - raczej zwolennikiem państwa minimum. Chyba ma podobnie jak ja - państwa chciałbym tak mało jak to absolutnie niezbędne jest.Podpisuje się anarch i opisuje bezpieczeństwo struktur anarchistycznych. Jednocześnie mając przy tym blade pojęcie o historii indian północnoamerykańskich i to jeszcze przed dzikim zachodem i utarczkach z białymi.
Trzeba wziąść pod uwagę, że choć obecnie także są komuniści to często się tak nie określają. Lawirują jednak w pobliżu takiego czegoś i ich poglądy są widoczne dopiero w dyskusji lub w symbolice, której używają.
Można to zauważyć gdy część lewicowców choć odcina się od komunizmu to bardzo chętnie bierze udział w obronie np. dawnych struktur państw komunistycznych. Nie bez przyczyny.
Nie inaczej jest napewno z ludźmi takimi jak autor tekstu.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
