@ Iselin
Oczywiście ramy są potrzebne, ale zamiast skupiać się na tym co, ile i do kiedy uczyć, zamiast tych wszystkich batalii o to ile godzin na jaki przedmiot, wg. Jakiego programu i jakiego podręcznika, zacząć po prostu uczyć efektywnego zapamiętywania, pozwolić się osłuchać z językiem obcym, zaoferować multum zajęć pozalekcyjnych i przystosować sposoby nauczania do najnowszej wiedzy pedagogicznej. Zamiast szkoły przechowalni dzieci preferującej zasadę 3z, szkoła w której uczy się jak się uczyć. To żaden problem nauczyć w końcu czytania, pisania i prostych rachunków, ale można uczyć tak żeby nie dość że wiedza została zapamiętana, to jeszcze żeby dzieci same potrafiły tą wiedzę zgłębić. Kiedy potrafi się zapamiętać, czytać ze zrozumieniem, wyprowadzać wnioski i klarownie się wypowiedzieć to nauka czegokolwiek nie stanowi strasznej przeszkody. Jednakże powyższe umiejętności raczej w szkole rzadko występują. I to też raczej nie wina nowej matury ani gimnazjum, to wina całego systemu.
Oczywiście ramy są potrzebne, ale zamiast skupiać się na tym co, ile i do kiedy uczyć, zamiast tych wszystkich batalii o to ile godzin na jaki przedmiot, wg. Jakiego programu i jakiego podręcznika, zacząć po prostu uczyć efektywnego zapamiętywania, pozwolić się osłuchać z językiem obcym, zaoferować multum zajęć pozalekcyjnych i przystosować sposoby nauczania do najnowszej wiedzy pedagogicznej. Zamiast szkoły przechowalni dzieci preferującej zasadę 3z, szkoła w której uczy się jak się uczyć. To żaden problem nauczyć w końcu czytania, pisania i prostych rachunków, ale można uczyć tak żeby nie dość że wiedza została zapamiętana, to jeszcze żeby dzieci same potrafiły tą wiedzę zgłębić. Kiedy potrafi się zapamiętać, czytać ze zrozumieniem, wyprowadzać wnioski i klarownie się wypowiedzieć to nauka czegokolwiek nie stanowi strasznej przeszkody. Jednakże powyższe umiejętności raczej w szkole rzadko występują. I to też raczej nie wina nowej matury ani gimnazjum, to wina całego systemu.
Sebastian Flak

