Argen napisał(a):a przytaczając te jak najbardziej znane mi dane tylko potwierdzasz przecież, że to co opisujesz było działaniem skierowanym jedynie pod publiczkę.W Belize przestępczość kryminalna jest wysoka.
Istnieją zakazy tyczące się takich praktyk jak gwałty, porwania, morderstwa, itp.
Czy fakt iż jest tam wysoka przestępczość sprawia, że te zakazy są pod publiczkę?
Jedyne co nam to przedstawia to informacja o tym iż wykonywanie tego prawa niezbyt dobrze funkcjonuje.
Argen napisał(a):Dopiero wraz z wrastającym poziomem PKB państwa europy zachodniej zaczęły faktycznie regulować te kwestie, zaś do tego czasu żadne bezsensowne wytyczne stojące w sprzeczności z sytuacją gospodarczo-społeczną WB najzwyczajniej nie przeszły.Co jest dowodem na ich bezsensowność? Jeżeli ma to być słaby stopień wykonywania to jest to żaden dowód na potwierdzenie takiej tezy.
Tylko kilkadziesiąt lat trzeba było na to aby sytuacja w UK znacząco się pod tym względem zmieniła. I nie upatrywałbym tutaj zmiany wyłącznie we wzroście bogactwa (to jednak nie jest aż tak dużo czasu na radykalną zmianę pod tym względem) lecz także poprzez np. kampanie medialne.
Argen napisał(a):Niby pod jakim względem?Ilością zatrudnianych dzieci. Już moi przedmówcy o tym wspominali.
Jeżeli w jednym kraju o podobnym stopniu rozwoju dana praktyka mogła nie istnieć lub istnieć w ograniczonym stopniu (piszę o przemyśle) to znaczy iż może to nie być problematyka tycząca sią wyłącznie realiów społeczno-gospodarczych lecz także prawnych, tzn. prawia stanowionego a przede wszystkim stopnia jego wykonywania.
Argen napisał(a):Nie wiem po co o tym wspominać. Przecież to oczywista konsekwencja jakiejkolwiek rewolucji o podłożu gospodarczym.Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, żeby zwrócić uwagę na to, że rysowanie sytuacji polegającej na tym iż rodzina nie może utrzymać dziecka ( i dlatego musi ono pracować) nie wynikała nie rzadko z tego iż ich zarobki do tego celu nie wystarczały lecz dlatego iż ich własne dzieci stanowiły dnia nich konkurencję na rynku pracy i same ich tychże zarobków mogły pozbawić. Konkurencja atrakcyjniejszą z punktu widzenia ówczesnych pracodawców i niektórych stanowisk pracy, które ci tworzyli.
Taką konkurencję w pewnym krótkim bo krótkim ale jednak istniejącym okresie czasu umożliwiało samo państwo.
Wyobraź sobie, że nagle państwo Polskie otwiera granicę dla każdego chętnego do pracy Pakistańczyka.
Stan konkurencji na rynku zmieni się poprzez działanie państwa. Ktoś kto obecnie pracuje mógłby pracę stracić, ponieważ pojawia się tańsza alternatywa.
Stan optymalniejszy dla pracodawcy nie oznacza, że stan inny nie byłby opłacalny. Dlatego uważam iż nie jest niczym udowodnionym to, że wykonywany zakaz pracy dzieci w XIX wiecznym UK (lub też nie zakaz a restrykcyjniejsze podejście do realizowania obowiązujących w tym czasie przepisów) skutkowałby umieraniem tychże dzieci. Nie mam dowodów na to, że praca tych dzieci była koniecznością. Mam jedynie wiedzę na temat tego, że praca tych dzieci była korzystną alternatywą wobec pracy dorosłych. A to nie ma żadnego związku z koniecznością. I to uważam za sedno tej sprawy.
Argen napisał(a):Zresztą koszty i upierdliwość związana z wytaczaniem procesu cywilnego sprawia, że dla większości ludzi umowa o pracę to i tak papier bez większego pokrycia.Koszty i upierdliwość zmieniają swoje znaczenie w zależności od kwoty, której dotyczy roszczenie. Stracony tydzień większość oleje.
Co innego gdy sytuacja wygląda poważniej.
Btw. Jestem zwolennikiem tego aby takie praktyki jak niepłacanie kasy za zakupy, usługi czy pracę były traktowane w zbliżony sposób jak kradzież a co za tym idzie aby bardziej wkraczało nam tutaj prawo karne a nie cywilne.
I nie chodzi mi tylko o alarmujące dane tyczące się coraz większej ilości niewypłacanych pensji.
Miałem ostatnio okazję zobaczyć listę dłużników w firmie, w której pracuję.
Byłem zaskoczony z racji tego, że była cholernie długa. Byli tacy co pojawiali się raz, brali towar za tysiące złotych a potem słuch po nich ginął i fakturą sobie wytarli dupy. Już się nie pojawiali, nie odbierali telefonów, nie reagowali na pocztę elektroniczną.
Gdy zapytałem się i co z tym robi szefostwo uzyskałem odpowiedź-nic. Właśnie z podobnych powodów, o których piszesz.
Dużo zachodu, koszta a i nie wiadomo czy coś się odzyska.
Czy to nie jest zachęta do jawnej kradzieży? (inaczej tego nie potrafię nazwać).
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
