lumberjack napisał(a):Nie wiem, może ateusze z małych miejscowości lub silnie religijnych rodzin odczuwają, że problemem jest ich miejsce w społeczeństwie, ale można chyba o tym zacząć normalną, poważną dyskusję, a nie jakiś cierpiętniczy "happening".
Semele
No to co? Strata tych, którzy by takie zdarzenie olali.
Można i jedno i drugie.
Najbardziej mnie zadziwia, że (pewni) ateiści mają taką zachowawczą postawę.
Nie chodzi tu o szczególna waleczność, tylko o normalne bycie sobą i prawo do mówienia o sobie prawdy.
Oraz cieszenie się swoimi poglądami oraz wspólnotą.
Oraz mówienia prawdy o stanie naszego społeczeństwa.
Mówienie prawdy także o samych ateistach.

Neuromanta napisał(a):Ja jako ateusz z małej miejscowości i z religijnej rodziny nie odczuwam że znaczącym problemem jest moje miejsce w społeczeństwie. Upraszam też aby nie insynuować że w małych miasteczkach ateistom aż tak się we łbach poprzewracało. Taką wiochą to wieje tylko z Warszawy.Zapewne jest różnie.
Na wsiach jest wielu antyklerykałów szczególnie wśród mężczyzn.
Religijność ma tam zróżnicowane oblicze

Ale przykro jest na przykład słyszeć gdy koleżanka ci mówi- ja za ateistę nigdy bym nie wyszła.
Podobne wypowiedzi dotyczą także ludzi innych wyzna
