Socjopapa napisał(a):W książce nie było gwałtu - był w serialu. Przyznam, że tak znaczące odejście od książki samo w sobie mnie irytuje.
W takim razie ciężko mi się wypowiedzieć na temat. Oglądałem tylko pierwszy sezon, a i to dobrych parę lat temu.
Socjopapa napisał(a):Wydaje mi się, że jednak śluby wobec suwerena należy uznać za przeważające (w każdym bądź razie ser Barristan tak uważał). A jakim czynem naruszyłby śluby rycerskie - zabijając ojca, który zdradził swojego władcę? Chyba nie bardzo.Ja osobiście raczej bym twierdził, że jest dokładnie na odwrót. Ostatecznie fundamentem samej Gwardii Królewskiej była właśnie ta rzekoma rycerskość osób wchodzących w jej skład i nie mam tu na myśli tylko kwestii ich stanu, ale również i zasługi, dokonania etc... innymi słowy powoływane były do niej były jedynie osoby spełniające określone kryteria, którym należało zadośćuczynić, aby zostać gwardzistą. To dość sugestywne moim zdaniem.
Nie mówiąc już o tym, że w świetle ślubów rycerskich tolerowanie wybryków Szalonego Króla przez tyle czasu już było niehonorowe (uznając oczywiście, że przeważają nad ślubami wobec króla).
Sam przecież twierdziłeś, że skorzystał z pierwszej okazji... ja też zresztą na ten temat mam podobne zdanie. Owszem do pewnego stopnia widać później, że dręczyły go pewne wątpliwości, ale kiedy przyszedł czas dokonać decyzji wybebeszył Aerysa bez zbędnych sentymentów.
Socjopapa napisał(a):To nie takie proste moim zdaniem - działanie honorowe wymaga świadomości. Nie można być honorowym przez przypadek - trzeba chcieć się zachować honorowo. Zawężasz pojęcie honoru, które nie dotyczy przecież wyłącznie realizowania zaciągniętych zobowiązań. Swoją drogą, podtrzymuję, że je naruszył wielokrotnie.
Właściwie to dla mnie do tego właśnie to pojęcie się sprowadza i dotyczy ono realizowania zaciągniętych zobowiązań. W odróżnieniu od prawa można w jego świetle negatywnie oceniać również niewykonanie tych zaciągniętych w sposób nieformalny, ale to dla mnie zasadniczo jedyna różnica. Mam też do tego wszystkiego bardziej konsekwencjalistyczne podejście z tego co widzę.
Socjopapa napisał(a):Na jakiej podstawie?
Na tej podstawie, iż zdawałbym sobie na jego miejscu doskonale sprawę z tego, że w rzeczywistości nie było realnej zgody obydwu stron na to małżeństwo i to praktycznie od samego początku.
Socjopapa napisał(a):To jest moim zdaniem zbyt zawężające podejście. Przykładowo mężczyzna który nie broni kobiety zachowuje się niehonorowo, niezależnie od tego czy to jest jego kobieta, wobec której ma wypowiedziane albo domniemywane zobowiązania. No chyba, że interpretujemy zobowiązanie szerzej, jako wszelkie obowiązki mężczyzny w stylu japońskiego giri (które nie dotyczy tylko mężczyzn) - ale wtedy Jaime posuwając kobietę innego mężczyzny i na dodatek własną siostrę, jak najbardziej sprzeniewierzył sie swoim zobowiązaniom.
Ja to raczej postrzegam jako przysługę w zamian za którą nie oczekuję niczego w zamian. Zdarzyło mi się parę razy, ale na pewno nie czuję się do takich rzeczy zobligowany ze względów honorowych. Obcy ludzie są mi po prostu obcy i tyle... także moim zdaniem jest to raczej właśnie zbyt szeroka interpretacja.
Socjopapa napisał(a):Skoro uważał, że jest to coś z czym trzeba się kryć, to widocznie sam rozpoznawał to jako czyn niehonorowy.
Przecież on chciał się ujawnić... to Cersei miała ciągle do niego wyrzuty o to, że musi go ciągle pohamowywać w jego zapędach do dekapitacji Roberta i wywiezienia jej na siwym ogierze gdzieś za wąskie morze.
Poza tym sam przyznałeś, że Jaime honor miał gdzieś, więc w jaki sposób ta kwestia miałaby wpłynąć na jego zachowanie. Ja osobiście postrzegam go inaczej i nie uważam, że kompletnie ignorował kwestię swojego honoru, ale pomimo tego nie uznaję tej interpretacji. To co Jaime'a tutaj powstrzymywało przed podjęciem się aktywnego działania w celu zalegalizowania swego związku to był brak zgody Cersei na podjęcie takiego działania.
Socjopapa napisał(a):Nie tylko o to mi chodzi - próba zabójstwa dziecka (czyli kogoś z definicji o ograniczonej zdolności obrony) sama w sobie jest niehonorowa.
Próba zabójstwa dziecka również widzi mi się jako coś obrzydliwego, ale nie podciągam tego pod honor z wcześniej już wymienionych względów.
Socjopapa napisał(a):Ostatecznie honor masz tylko jeden - Jaime mógł dokonać honorowego wyboru, czyli popełnić samobójstwo.
Królewska Przystań też była tylko jedna. Sumienie samego zainteresowanego również występowało tylko i wyłącznie w jednej sztuce. Nawet jeżeli uznać, że Królobójca postąpił w kwestii Aerysa niehonorowo to ciężko byłoby mi ocenić podobny postępek jednoznacznie pozytywnie. Patrząc na to z perspektywy Jaime'a to i tak byłby wybór pomiędzy dżumą, a cholerą. Na jedno by wyszło.
Zresztą nie wyglądało to wg mnie w taki sposób.
Socjopapa napisał(a):Thommen jest sympatyczny? Nie powiedziałbym. Żaden z Lannisterów nie łapie się jak dla mnie na to miano - skuteczny, bezwzględny, itd. jak najbardziej, ale z sympatycznością to oni zbyt wiele wspólnego nie mają.Tyrion i Jaime są sympatyczni... reszta rodzinki przyznam, że trochę mniej, ale Tywin też dał się lubić. Nawet jeżeli nazywanie go we wcześniej wspomniany sposób jest trochę na wyrost.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch
K.Bunsch

