Argen napisał(a):Ja osobiście raczej bym twierdził, że jest dokładnie na odwrót. Ostatecznie fundamentem samej Gwardii Królewskiej była właśnie ta rzekoma rycerskość osób wchodzących w jej skład i nie mam tu na myśli tylko kwestii ich stanu, ale również i zasługi, dokonania etc... innymi słowy powoływane były do niej były jedynie osoby spełniające określone kryteria, którym należało zadośćuczynić, aby zostać gwardzistą. To dość sugestywne moim zdaniem.
Może ja ciemny jestem, ale nie zrozumiałem gdzie tu tkwi argument? Zresztą Jaime nie był ówcześnie w Gwardii.
Argen napisał(a):Sam przecież twierdziłeś, że skorzystał z pierwszej okazji...
Z pierwszej okazji kiedy zabicie Aerysa było korzystniejsze dla niego niż tolerowanie jego wybryków. To też świadczy o braku honoru.
Argen napisał(a):Właściwie to dla mnie do tego właśnie to pojęcie się sprowadza i dotyczy ono realizowania zaciągniętych zobowiązań.
To różnie pojmujemy honor. To co proponujesz to czyste pacta sunt servandi.
Argen napisał(a):Mam też do tego wszystkiego bardziej konsekwencjalistyczne podejście z tego co widzę.
Znaczy? Chodzi Ci o to, że skutki decydują o charakterystyce czynu? Taka teza jest dla mnie nie do przyjęcia - chociażby dlatego, że całkowicie eliminuje kwestię winy.
Argen napisał(a):Na tej podstawie, iż zdawałbym sobie na jego miejscu doskonale sprawę z tego, że w rzeczywistości nie było realnej zgody obydwu stron na to małżeństwo i to praktycznie od samego początku.
Widocznie w świetle ichniej religii nie miało to znaczenia, a małżeństwo było tam sprawą religijną.
Argen napisał(a):Ja to raczej postrzegam jako przysługę w zamian za którą nie oczekuję niczego w zamian.
Ja nie mówię o oczekiwaniu czegoś w zamian - nie można się czegoś domagać za spełnienie swojego obowiązku. To też byłoby niehonorowe.
Argen napisał(a):Obcy ludzie są mi po prostu obcy i tyle... także moim zdaniem jest to raczej właśnie zbyt szeroka interpretacja.
Dla mnie też, ale to nie oznacza, że nie mogę mieć wobec nich pewnych zobowiązań. Etycznie nie do przyjęcia jest dla mnie teza, że wszystko jest spoko, jeśli np. widząc, że 5 gości tłucze jakiegoś faceta, nic nie robię, bo nie zobowiązałem się nigdy do pomagania mu, jeśli zostanie napadnięty. Wydaje mi się, że społeczeństwo opierające się na takiej etyce musiałoby się rozpaść, bo wzajemne interakcje byłyby obwarowane klauzulami, karami umownymi i pozbawione najmniejszego zaufania.
Argen napisał(a):Przecież on chciał się ujawnić...
No w sumie masz rację.
Argen napisał(a):Patrząc na to z perspektywy Jaime'a to i tak byłby wybór pomiędzy dżumą, a cholerą. Na jedno by wyszło.
No nie do końca - zachowałby się honorowo, a to jest różnica. Chociaż dla jednostki pozbawionej honoru (co właśnie ustalamy) faktycznie nie jest to istotna różnica.
Zresztą nie wyglądało to wg mnie w taki sposób.
Argen napisał(a):Tyrion i Jaime są sympatyczni...
Tyrion owszem, Jaime nie.
FlauFly napisał(a):@Socjopapa
Ale czemu Thommen według Ciebie jest niesympatyczny? To nieświadome niczego dziecko, które po śmierci Joffreya będzie tylko marionetką w rękach dziadka.
Właśnie dlatego jest niesympatyczny, że ma mentalność kota kanapowca, a jest następcą tronu. Ten dysonans mnie drażni.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
