Socjopapa napisał(a):Całkiem sensowny argument. Niestety nie jestem w stanie w pełni się do niego odnieść, bo za mało wiemy o tym co faktycznie przysięgali członkowie gwardii - niemniej mocno wątpię, że przysięgali wierność suwerenowi o ile nie braknie mu piątek klepki. Po prostu wątpię w istnienie fundamentów paktu o których piszesz.Też jestem mocno zawiedziony tą kwestią, niemniej ja przede wszystkim zwracałem uwagę na to co wiemy o omawianej umowie i jednocześnie nie stanowiło części wspomnianej przysięgi. Gwardziści musieli spełnić pewne wymagania, a przynajmniej tak się przyjęło w Westeros twierdzić, aby zostać w ogóle przyjętym na służbę. Mowa tutaj zatem nie o formalnej przysiędze, a o pewnych nieformalnie uznawanych elementach wspomnianego paktu.
Socjopapa napisał(a):No tak, że Jaime miał stale dostęp do Króla, a nie zrobił nic do momentu w którym zabicie Króla było dla niego korzystne (co do tego, że było korzystne dla niego chyba się nie spieramy?).W tym właśnie problem, że go nie miał. W jego otoczenia zawsze znajdowali się też inni Gwardziści... aż do pewnego momentu czyli właśnie chwili, w której zdecydował się zamordować Aerysa.
Zresztą na początku nadal miał pewne wątpliwości, że tylko przywołam pewną sytuację za GoT Wiki:
[url="http://pl.lodiogien.wikia.com/wiki/Jaime_Lannister"]
"W okresie gdy Jaime wstąpił do Gwardii Królewskiej, szaleństwo i okrucieństwo Aerysa stawało się coraz bardziej widoczne. Pewnej nocy, on i Sir Jon Darry pełnili wartę na zewnątrz sypialni królowej Rhaelli, podczas gdy Aerys ją gwałcił. Jaime powiedział Darry'emu że przysięgali chronić królową, na co Darry odpowiedział, że owszem, ale nie przed nim. Podobnie zareagował na śmierć Brandona i Rickarda Starków, lecz Sir Gerold Hightower, przypomniał mu, że przysiągł chronić króla a nie go oceniać. Jaime radził sobie z okrucieństwem Aerysa na swój sposób (zamykał się w sobie) później swoje wnioski przekazał Brienne (kiedy Vargo Hoat rozważał jej gwałt) i Tommenowi (gdy malec nie mógł wytrzymać smrodu spowodowanego gniciem ciała Lorda Tywina w trakcie jego pogrzebu). Uważał to za sposób radzenia sobie z brutalną rzeczywistoscią."[/url]
W tej kwestii jesteśmy zgodni. Jaime na zabójstwie Aerysa bez wątpienia zyskał.
Socjopapa napisał(a):Bo ja wiem czy by wykonał - wspominał chyba kiedyś o tym, że załował, iż nie postąpił honorowo dokonując samobójstwa, gdy szaleństwo Aerysa się rozwijało. To pozwala domniemywać, że gdyby dostał rozkaz, który uznałby za skurwysyński, niekoniecznie by go wykonał. Selby cenił sobie honor ponad wszystko, a nie tylko wykonanie swoich zobowiązań.
Cóż... samobójstwa ostatecznie nie popełnił, a Aerys dopuścił bardzo wielu naprawdę skurwysyńskich rzeczy. Postawa tego człowieka zarówno względem Joffreya jak i Aerysa sprawia, że mam na ten temat jednak odmienne zdanie.
Socjopapa napisał(a):Nie wydaje mi się - w tych paru sytuacjach kiedy są trochę bliżej przedstawiani (niektórzy z nich) widać, że marionetkami nie są. Po prostu nie uważali złamanie słowa za dopuszczalne.
Mniej więcej robili to tak jak w przywołanej przeze mnie sytuacji... cóż jak na mój gust dziwnie rozumieli swoją przysięgę.
Socjopapa napisał(a):Jakie konkretnie, bo nie kojarzę?Choćby to jak żalił się przed sobą co do tego dylematu Aerys albo Królewska Przystań, cały epizod z Brienne i ewentualnie jego rozważania na temat Eddarda Starka dotyczące jego zdrady względem Catelyn w trakcie rebelii Roberta podsumowane zajebistą pointą, że być może i faktycznie Cersei jest jego siostrą, ale przynajmniej nigdy jej nie zdradził.

Socjopapa napisał(a):Być może. Ale znowuż, nie znamy szczegółów ich systemu prawnego - nie wiemy czy w ich systemie istniało np. coś takiego jak karalność gwałtu małżeńskiego (do którego doszło co najmniej raz) ani nie wiemy czy istniała możliwość podważenia ważności małżeństwa.Oczywiście co zmienia faktu, że z mojego punktu widzenia cudzołóstwo w takim systemie niekoniecznie musiałoby być niehonorowe. W tym na pewno nie było. Żaden kontrakt poza deliktowym nie znajduje w moich oczach uzasadnienia bez konsensualnej zgody obydwu stron zobowiązania.
Socjopapa napisał(a):Oczywiście, że nie, ale musiałbyś uznać, że koleś o którym pisałem postąpił w sposób dopuszczalny, bo jedyne czego nie zrobił, to nie zadbał o swoje interesy (w jakiejś części). Jakaś tam część postąpi właśnie tak jak ten gościu i w społeczeństwie będzie istniało przeświadczenie, że jedyne co zachęca kogoś do przyzwoitości to dbałość o własny interes, której osobnik przecież nie musi wykazywać (albo nie musi wykazywać jej zawsze) - efektem będzie więc właśnie to o czym pisałem. Byle pierdoła obwarowana umową na 50 stron i karami umownymi, bo zaufanie w takiej sytuacji nie jest możliwe.No właśnie tak by nie było ze względu na wartość zasobu, który wcześniej określiłem roboczo jako reputacja. Każda jednostka społeczeństwa jeżeli chce egzystować ze swoimi współziomkami nie może sobie pozwalać na jej kompletną dewaluację i jak już wcześniej wspomniałem nie jest to kwestia etyczna.
Zresztą sam się zastanów, czy prowadząc firmę i jednocześnie nie postrzegając nadużycia zaufania klienta jako czegoś niewłaściwego uczyniłbyś takie postępowanie swoją domyślną strategią marketingową. Przecież obydwaj wiemy jakby się to skończyło.
Tam chodziło Ci o faceta, czy tych pięciu facetów, którzy go oklepywali. Swoją drogą bez absolutnie żadnego kontekstu też ciężko mi powiedzieć, czy uznaję to za bezzasadne...
Socjopapa napisał(a):Oczywiście, ale o honorze bądź jego braku Jamiego rozmawiamy. A co do owych innych kwestii - śmierć Aerysa nie wpłynęła na tok wojny. Aerys przegrał ją już w momencie w którym Jamie go zaszlachtował - powoływanie się na zbawcze konsekwencje czynu Jamiego jest więc słabym argumentem, bo w istocie spowodował on niewielką różnicę (spalone miasto w kontekście wojny domowej to drobna sprawa).Mi się wydaje, że to stanowiło w tym wszystkim jedynie koronny argument, a za tym wszystkim stało pomimo wszystko coś znacznie więcej. Nie deprecjonowałbym też aż tak samej Królewskiej Przystani. Trzeba pamiętać, że podczas wojny stała się przytułkiem dla większości uchodźców z południa, a sam Aerys nie zlecił jej spalenia byle komu, ale samym piromantom. Dobrze wiemy czego konkretnie oni używali do fajczenia.
Cytując już wcześniej przywołane źródło:
[url="http://pl.lodiogien.wikia.com/wiki/Jaime_Lannister"]
Chociaż Siedem Królestw drwi z jego zdrady, Jaime uważa, że zabójstwo Aerysa za swój najlepszy uczynek. Jego prawdziwa motywacja do zabicia króla Aerysa pozostaje dla wszystkich nieznana, jednak on sam twierdzi, że "Szalony król" znieważył jego rodzinę. [/url]
Socjopapa napisał(a):Po prostu nie lubię pięknisiów.:razz:
Po utracie ręki chyba przestał być aż taki piękny.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch
K.Bunsch

