Komentuje to, co się nadaje do skomentowania.
Czyli na zachodzie bez zmian.:lol2:
W myśl podanego schematu:
Na podstawie dogłębnej analizy tekstów źródłowych.
I tak się składa, że nawet pomijając np Testimonium Flavianum, czy nawet Talmud, to same Ewangelie są wystarczającym potwierdzeniem prostego faktu, że istniał taki ktoś jak Jezus, czegoś nauczał, został ukrzyżowany.
Analogicznie: Hodayot, pomimo że jest tekstem religijnym (religią i jej dogmatami skażonym) jest wystarczającym dowodem, że istniał pierwszy Nauczyciel Sprawiedliwości.
Patrz wyżej.
Podam dwa przykłady niespójności historycznych.
Mimo to, że dwa teksty mówiące o tym samym wydarzeniu, mówią co innego, nikt jakoś nie kwestionuje faktu ich zaistnienia w historii.
Pierwszy to bitwa pod Kadesz.
Inaczej wygląda to w ujęciu egipskim, inaczej w ujęciu hetyckim.
Kto wygrał, kto poniósł jakie straty etc.
Drugi przykład, bardziej przystający do czasów, o których mówimy, to pierwsza "love parade" na ulicach Rzymu; urządzona przez Nerona.
Jest ona opisana przez Swetoniusza i przez Tacyta.
Różnią się nie tylko co do mało "istotnych szczegółów"; ale różnią się imionami niewolników z którymi Neron kopulował publicznie.
Czy z racji tych różnic pomiędzy tymi tekstami wynika, że żadnej antycznej "love parade" nie było?
Idąc tropem logiki gimbo ateizmu, żadnej bitwy pod Kadesz nie było, ani ekscesy Nerona też nie miały miejsca. A uzasadnienie gimbo jest krótkie: bo nie.
Logicznego myślenia ciąg dalszy...
Tłumaczę łopatologicznie:
o tym, że istniał ktoś taki, jak Simeon bar Yochai, ty i Nonkonformista dowiadujecie się po raz pierwszy na tym forum i na dodatek ode mnie.
Jest to wyjątkowa postać dla jednego z nurtów judaizmu, tyle że obszar "zainteresowań", te wąskie klapki na oczach gimbo, jakoś ignoruje jego istnienie lub nieistnienie. Aż do czasu kiedy na się na forum dowiaduje, że był taki ktoś.
I pomimo wykazania wam, że tak naprawdę ani o tamtej kulturze, religii, czasach,nie wiecie dosłownie nic; bo trudno nazwać jakąkolwiek wiedzą ,te na szybko googlowane farmazony o niespójnościach itp itd; to czujecie się uprawnieni do rozstrzygania kwestii czy Simoen,Jezus itd istnieli lub nie.
Ale to jeszcze nie koniec bredni gimbo ateuszy.
Bo jak gimbo ateo Łoś oznajmia:
Tym samym, należałoby podobnie rygorystyczny sceptycyzm zastosować wobec ogromnej większości tekstów antycznych. Albowiem olbrzymia część tych tekstów jest skażona, większą lub mniejszą porcją takiej czy innej religii, do których się odwołuje itd.
W antyku nie istnieje tak rygorystycznie "świecki" sposób pisania historii.
Ale tu jeszcze nie koniec tego absurdalnego rozumowania.
Podałem tu link do anglosaskich mitycystów.
Niektórzy z nich twierdzą np iż część historii mitycznego Jezusa, jest po prostu wzorowana na postaci Nauczyciela Sprawiedliwości.
Ale tego, że istniał taki ktoś (jak najbardziej realny) nie kwestionują.
Znika też nagle uprzedzenie, że taką wiedzę dostarcza nam tekst jak najbardziej religią "skażony".
I nasz dzielny Łoś niczym tu się też nie różni, bo będąc konsekwentnym w swym rozumowaniu, musiałby zlikwidować religioznawstwo jako takie.
Ponieważ operuje one tekstami "skażonymi" religijnymi dogmatami.
To po pierwsze.
Po drugie: od tandetnej psychoanalizy to jesteś ty, Komediant, albo Mario.
Ja wam chleba kraść nie zamierzam.
Łoś napisał(a):Może załóż blog i do niego odsyłaj?
Czyli na zachodzie bez zmian.:lol2:
W myśl podanego schematu:
Cytat:Jest na tym forum chyba z 5 tematów, w którym temat istnienia osoby o imieniu Jezus był wałkowany.
W żadnym z nich jasnie oświecony nie podjął merytorycznej polemiki.
W żadnym.
Za to, przyszedł smęcić w temacie o heretykach bezbożnictwa.
Łoś napisał(a):Na jakiej podstawie ją odróżniasz? Skąd czerpiesz informacje o jej rzekomym istnieniu?
Jakie masz źródło tych faktów?
Na podstawie dogłębnej analizy tekstów źródłowych.
I tak się składa, że nawet pomijając np Testimonium Flavianum, czy nawet Talmud, to same Ewangelie są wystarczającym potwierdzeniem prostego faktu, że istniał taki ktoś jak Jezus, czegoś nauczał, został ukrzyżowany.
Analogicznie: Hodayot, pomimo że jest tekstem religijnym (religią i jej dogmatami skażonym) jest wystarczającym dowodem, że istniał pierwszy Nauczyciel Sprawiedliwości.
Łoś napisał(a):Poważnie? A jak zidentyfikowałeś tego historycznego Jezusa? Na jakiej podstawie?
Patrz wyżej.
Łoś napisał(a):Czy nie jest wiarygodne to, że mógł zostać wymyślony, słowem jego istnienie mogło zostać wymyślone? Szczególnie kiedy nie mamy rzetelnych źródeł, bądź źródła są wątpliwe i niespójne?Problem polega na tym, że ani ty, ani całe tabuny gimbo ateuszy tak naprawdę nie wiecie, czego dotyczy sedno sporu z chrześcijaństwem, tylko powtarzacie z uporem maniaka pierdolety wymyślone przez innych gimbo.
Podam dwa przykłady niespójności historycznych.
Mimo to, że dwa teksty mówiące o tym samym wydarzeniu, mówią co innego, nikt jakoś nie kwestionuje faktu ich zaistnienia w historii.
Pierwszy to bitwa pod Kadesz.
Inaczej wygląda to w ujęciu egipskim, inaczej w ujęciu hetyckim.
Kto wygrał, kto poniósł jakie straty etc.
Drugi przykład, bardziej przystający do czasów, o których mówimy, to pierwsza "love parade" na ulicach Rzymu; urządzona przez Nerona.
Jest ona opisana przez Swetoniusza i przez Tacyta.
Różnią się nie tylko co do mało "istotnych szczegółów"; ale różnią się imionami niewolników z którymi Neron kopulował publicznie.
Czy z racji tych różnic pomiędzy tymi tekstami wynika, że żadnej antycznej "love parade" nie było?
Idąc tropem logiki gimbo ateizmu, żadnej bitwy pod Kadesz nie było, ani ekscesy Nerona też nie miały miejsca. A uzasadnienie gimbo jest krótkie: bo nie.

Łoś napisał(a):Co takiego jest wybitną pierdoletą u Nonka? Dlaczego? Co ma do tego S. bar Yochai poza podobieństwem do Jezusa?
Ja temu nie przeczyłem i nie przeczę. Jezus, S. bar Yochai i inni, podobna geneza religijna - wiara i źródła natury religijnej. Historycznie istnienie, moim zdaniem sprawa wątpliwa.
Logicznego myślenia ciąg dalszy...

Tłumaczę łopatologicznie:
o tym, że istniał ktoś taki, jak Simeon bar Yochai, ty i Nonkonformista dowiadujecie się po raz pierwszy na tym forum i na dodatek ode mnie.
Jest to wyjątkowa postać dla jednego z nurtów judaizmu, tyle że obszar "zainteresowań", te wąskie klapki na oczach gimbo, jakoś ignoruje jego istnienie lub nieistnienie. Aż do czasu kiedy na się na forum dowiaduje, że był taki ktoś.
I pomimo wykazania wam, że tak naprawdę ani o tamtej kulturze, religii, czasach,nie wiecie dosłownie nic; bo trudno nazwać jakąkolwiek wiedzą ,te na szybko googlowane farmazony o niespójnościach itp itd; to czujecie się uprawnieni do rozstrzygania kwestii czy Simoen,Jezus itd istnieli lub nie.
Ale to jeszcze nie koniec bredni gimbo ateuszy.
Bo jak gimbo ateo Łoś oznajmia:
Cytat:Ja temu nie przeczyłem i nie przeczę. Jezus, S. bar Yochai i inni, podobna geneza religijna - wiara i źródła natury religijnej. Historycznie istnienie, moim zdaniem sprawa wątpliwa.Innymi słowy: skoro tekst taki czy inny dotyczy materii religijnej, z miejsca traci na wiarygodności.
Tym samym, należałoby podobnie rygorystyczny sceptycyzm zastosować wobec ogromnej większości tekstów antycznych. Albowiem olbrzymia część tych tekstów jest skażona, większą lub mniejszą porcją takiej czy innej religii, do których się odwołuje itd.
W antyku nie istnieje tak rygorystycznie "świecki" sposób pisania historii.
Ale tu jeszcze nie koniec tego absurdalnego rozumowania.
Podałem tu link do anglosaskich mitycystów.
Niektórzy z nich twierdzą np iż część historii mitycznego Jezusa, jest po prostu wzorowana na postaci Nauczyciela Sprawiedliwości.
Ale tego, że istniał taki ktoś (jak najbardziej realny) nie kwestionują.
Znika też nagle uprzedzenie, że taką wiedzę dostarcza nam tekst jak najbardziej religią "skażony".
I nasz dzielny Łoś niczym tu się też nie różni, bo będąc konsekwentnym w swym rozumowaniu, musiałby zlikwidować religioznawstwo jako takie.
Ponieważ operuje one tekstami "skażonymi" religijnymi dogmatami.
Łoś napisał(a):Nie wiem co rozumiesz przez gimbo ateuszy.To wszyscy ci, którzy w istocie nie wiele wiedzą nie tylko w temacie religii, TE, czy jakimkolwiek innym, ale oczywiście czują się przymuszeni do zabierania głosu. Ale o wiele ważniejsze jest to, że oni koniecznie muszą "być ateistami", gdy tymczasem, jak to trafnie ujął Celiński, cierpią z powodu odrzucenia.
Łoś napisał(a):Nie wiem skąd możesz wiedzieć Ty, czy Białogłowa co dzieje się w kogokolwiek umyśle.To przeczytaj sobie raz jeszcze, co tam zostało podkreślone.
Łoś napisał(a):Pewnie dlatego zadajecie to pytanie.Tam nie było jednego pytania, tam było kilka.
To po pierwsze.
Po drugie: od tandetnej psychoanalizy to jesteś ty, Komediant, albo Mario.
Ja wam chleba kraść nie zamierzam.
Łoś napisał(a):Wiesz, że możesz głęboko w wierzyć co dzieje się w umysłach gimbo ateuszy, aż stanie się to dla Ciebie rzeczywistością?Specjalistami od wiary - bo uwierzą w każdą lepszą brednię, byle by była wystarczająco antyreligijna - są właśnie gimbo ateiści.
Łoś napisał(a):Od tego momentu będziesz wiedział co dzieje się u innych, np: tych co określasz gimbo ateuszami, głowach. I dojdziecie z Białogłową do porozumienia i będzie git. Ale to tylko propozycja.Ale jesteś pewien swej propozycji czy nie jesteś pewien?
Marcin Basiński
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Keep calm and blame Russia
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Keep calm and blame Russia


