idiota napisał(a):Była taka historia dawna.
Do rabina przychodzi Icek i mówi:
- Rebe, Boga nie ma.
A rabin na to:
- Icek, ty nieuczony, co ty możesz wiedzieć?
No to się Icek zamyślił i poszedł.
Pięć lat studiował księgi mądre i poszedł do rabina.
Mówi:
- Rebe, Boga nie ma.
A rabin na to;
- No, teraz to inna rozmowa!
Rozumiesz Łosiu?
Takoż Marlow & Co
Ja nie rozumiem. Zatem potrzeba długich i żmudnych studiów, by stwierdzić, że gadający wąż to bajka? I co to znaczy pojęcie ,,gimbo-ateusz''? Jeżeli ktoś juz w młodym wieku stwierdzi, że mity religijne są właśnie niczym innym jak mitami, to chyba dobrze o nim świadczy, nieprawdaż?
Zarzucanie ateistom niewiedzy, czy też imputowanie, że dopiero jakaś bezsensowna analiza rzeczonych mitów daje prawo do wypowiadania się, to stary, ograny i coraz mniej modny chwyt dewotów. Mający zresztą na celu pogrążenie dyskusji w oparach bełkotu. Np. Jezus ewangeliczny - chodzący po wodzie, zamieniający wodę w wino i w końcu zmartwychwstający - to tylko legenda. I nie jest ważne, ile prawdziwej wody wylano podczas dyskusji nad tą mitologiczną postacią. Obiektem dyskusji mogą być co najwyżej dociekania, jaka osoba z krwi i kości mogła być pierwowzorem. Ale nie ma wystarczających danych do stawiania jakichś wiążących hipotez.
PS. Zauważyłem, że nasz filosemicki Marlowek, gdy broni Narodu Wybranego przed słuszną krytyką, zapomina o swej własnych zasadach, ignoruje lub neguje fakty źródłowe, a ,,newsy sieciowe'' są dla niego niczym nomen omen Ewangelie. Gdy Kali ukraśc krowę...
