Łoś napisał(a):Wiem, że do Marlowa pytanie, ale co powiesz na taką diagnozę?
Jeżeli ten historyczny istniał i można ich powiązać, to istnienie Jezusa ewangelicznego jest bardziej wiarygodne od np: wspomnianego wcześniej tego drugiego Żyda od Kabały i innych ludzi/bogów, wcieleń, natchnień, które znamy z historii religii/religioznawstwa, a jedynymi źródłami stwierdzającymi ich istnienie są źródła religijne. To prawie dowód na słuszność i prawdę Chrześcijaństwa. A jak jeszcze dorzucisz Całun i 10+ naukowców, którzy potwierdzą, że to prawdziwa odbitka Jezusa. To już niepodważalne i wiarygodne dowody. To już nie wiara, lecz prawie wiedza. Inni bogowie mogą się schować :lol2:
Taaa. A jak jeszcze do tego dorzucisz taką Faustynę Kowalską, Bernardetę Subrious czy Jeanna Abadie to wyjdzie już, że chrześcijaństwo to pewnik. Dziwi mnie jedynie, że nikt historyczności tych postaci nie neguje. :lol2:
Ale wreszcie napisałeś coś mądrego w tym temacie. W ten właśnie sposób działają osoby określane przez Marlowa jako gimbo ateiści. Mimo braku większego pojęcia odnośnie zagadnienia z uporem będą twierdzić, że Jezus to postać wymyślona. Bo jeszcze gdyby okazało się, że Jezus historyczny istniał to na skutek czarów marów wynikających z tego istnienia chrześcijaństwo jako religia nagle się uwiarygodni? Ich ateizm szlag trafi? Przez historyczność postaci Jezusa będą zmuszone uznać, że skoro istniał i chrześcijanie twierdzą, że był nie tylko człowiekiem ale i Bogiem to okaże się to prawdą? Bo z dogłębną analizą zagadnienia, czy nawet wyrażaniem własnego zdania nie ma to nic wspólnego.
Przecież nawet z punktu widzenia ateistycznej "ewangelizacji" to się kupy nie trzyma.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

