A ja jestem ateistą, więc jestem (muszę być!) antyklerykałem. Nie wierzę w żadnego boga, uważam za szkodliwe indoktrynowanie małych dzieci w szkołach (i poza nimi), uważam za szkodliwe wydawanie publicznych pieniędzy na krzewienie zabobonu, (itd... itp...), więc jak mogę być obojętny wobec klerykałów? Jak mogę nie być antyklerykałem?
Ateista mówiący, że nie jest antyklerykałem, to dla mnie jakaś schizofrenia, a co najmniej hipokryzja (pomijam tu przypadek ateistów wierzących w KK, bo to odrębna i nie do końca zrozumiała dla mnie jeszcze kategoria - być może to przejaw konformizmu).
Ateista mówiący, że nie jest antyklerykałem, to dla mnie jakaś schizofrenia, a co najmniej hipokryzja (pomijam tu przypadek ateistów wierzących w KK, bo to odrębna i nie do końca zrozumiała dla mnie jeszcze kategoria - być może to przejaw konformizmu).

