Beth napisał(a):Pisali o tym V.Kitz, M.Tusch i tam znalazłam tę informację
Stwierdzenie, że osoba religijna czuje się szczęśliwsza od osoby niereligijnej ma dokładnie taką samą wartość poznawczą jak stwierdzenie faktu, że pijany czuje się szczęśliwszy od trzeźwego.
Naturalnie tylko dopóki jest pijany.

Władysław Tatarkiewicz stwierdził był kiedyś: „Szczęśliwy jest człowiek, który z życia nie tylko cieszy się, ale też cieszy się słusznie."
Problemem w tym całym szaleństwie jest tylko "niewielki" problem, że wierze w katolickie niebo musi towarzyszyć nierozerwalna wiara w katolickie piekło.
Psycholodzy z uniwersytetów w Oregon i Brytyjskiej Kolumbii stwierdzili na podstawie wielu badan ankietowych, że osoby wierzące w istnienie piekła są mniej szczęśliwe i mniej zadowolone ze swojego życia.
Może sie to wiązać z pewnym zjawiskiem psychologicznym, w którym chodzi o to, ze nawet tylko opowiadanie o irracjonalnych negatywnych koncepcjach (piekło) wywołuje automatycznie negatywne emocje (nieszczęście i smutek), a opowiadanie o irracjonalnych pozytywnych koncepcjach wywołuje automatycznie pozytywne emocje (szczęście i radość).
"Dyskusja z idiotami niepotrzebnie ich nobilituje"

