Czy jest to film ambitny czy też nie - nie wiem bo to jednak "mainstream" ale do wątku kino lekkie, miłe i przyjemne jednak nie pasuje.
Dziś w sumie przypadkiem wybrałem się na "Miasto 44" i muszę stwierdzić, że zrobił na mnie bardzo duże wrażenie.
Mimo ochów i achów obawiałem się, że historia miłosna będzie sztuczna i cukierkowa, warstwa wojenna będzie pełna patosu i taniochy a reszty dopełni fatalna gra aktorska. Nic takiego na szczęście nie było i wszystko się trzyma kupy. Bohaterowie są zaznaczeni dobrze i realistycznie, chociaż dość oszczędnie co moim zdaniem jest plusem - odebrałem to tak jakby byli po prostu tłem dla pokazania Warszawy w trakcie powstania. Komuś się może to podobać, komuś nie - dla mnie to plus. W sumie tytuł to "Miasto 44" a nie "Mietek i Maryna biegną pod ostrzałem do ołtarza".
Patosu i martyrologii nie ma za grosz (a to jest sztuka zrobić film o narodowej klęsce bez patosu i martyrologii). Jeżeli chodzi o obraz wojny - to nie pamiętam filmu, który jak dla mnie byłby aż tak mocny od czasu gdy pierwszy raz widziałem Pluton czy też Łowcę Jelenii (chociaż absolutnie nie są to filmy podobne).
Nie wiem czy to zasługa samego filmu czy tematyki ale nie sądziłem, że w obecnych
czasach pauperyzacji pokazywania okrucieństwa i przemocy coś może mnie aż tak ruszyć. Czegoś takiego jak w scenie gdy wybucha pocisk z Karla Gustawa (???) to jeszcze widziałem (nawet jeżeli jest przesadzona). Starsze osoby być może nie przyzwyczajone do takiego rodzaju obrazów - wychodziły z kina wyraźnie blade
Jedyny minus to trzy zupełnie niepotrzebne (lub raczej źle pokazane sceny). Pierwsza w bramie, druga w kanałach a trzecia to ta z podkładem techno (kto widział będzie kojarzył o co chodzi). Ale ogólnie całości filmu zupełnie nie psują - brak Szyca, Adamczyka i reszty rodzimej plejady "znanych i cenionych" z nawiązką to rekompensuje.
Sprawy techniczne - 10/10 - do warstwy wizualnej, pracy kamery itp nie ma jak się doczepić.
Jeden z ciekawszych polskich filmów chociaż osoby lubujące się w kinie moralnego niepokoju lub uwielbiające skomplikowane relacje między bohaterami mogą marudzić - to nie ten rodzaj kina.
Dziś w sumie przypadkiem wybrałem się na "Miasto 44" i muszę stwierdzić, że zrobił na mnie bardzo duże wrażenie.
Mimo ochów i achów obawiałem się, że historia miłosna będzie sztuczna i cukierkowa, warstwa wojenna będzie pełna patosu i taniochy a reszty dopełni fatalna gra aktorska. Nic takiego na szczęście nie było i wszystko się trzyma kupy. Bohaterowie są zaznaczeni dobrze i realistycznie, chociaż dość oszczędnie co moim zdaniem jest plusem - odebrałem to tak jakby byli po prostu tłem dla pokazania Warszawy w trakcie powstania. Komuś się może to podobać, komuś nie - dla mnie to plus. W sumie tytuł to "Miasto 44" a nie "Mietek i Maryna biegną pod ostrzałem do ołtarza".
Patosu i martyrologii nie ma za grosz (a to jest sztuka zrobić film o narodowej klęsce bez patosu i martyrologii). Jeżeli chodzi o obraz wojny - to nie pamiętam filmu, który jak dla mnie byłby aż tak mocny od czasu gdy pierwszy raz widziałem Pluton czy też Łowcę Jelenii (chociaż absolutnie nie są to filmy podobne).
Nie wiem czy to zasługa samego filmu czy tematyki ale nie sądziłem, że w obecnych
czasach pauperyzacji pokazywania okrucieństwa i przemocy coś może mnie aż tak ruszyć. Czegoś takiego jak w scenie gdy wybucha pocisk z Karla Gustawa (???) to jeszcze widziałem (nawet jeżeli jest przesadzona). Starsze osoby być może nie przyzwyczajone do takiego rodzaju obrazów - wychodziły z kina wyraźnie blade

Jedyny minus to trzy zupełnie niepotrzebne (lub raczej źle pokazane sceny). Pierwsza w bramie, druga w kanałach a trzecia to ta z podkładem techno (kto widział będzie kojarzył o co chodzi). Ale ogólnie całości filmu zupełnie nie psują - brak Szyca, Adamczyka i reszty rodzimej plejady "znanych i cenionych" z nawiązką to rekompensuje.
Sprawy techniczne - 10/10 - do warstwy wizualnej, pracy kamery itp nie ma jak się doczepić.
Jeden z ciekawszych polskich filmów chociaż osoby lubujące się w kinie moralnego niepokoju lub uwielbiające skomplikowane relacje między bohaterami mogą marudzić - to nie ten rodzaj kina.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

