Zacząłem się zastanawiać, czy przyjmując model umysłu, jako pandemonium Selfridge'a (którego jestem zwolennikiem), możemy mówić o czymś takim, jak wolna wola.
Skoro wg tego modelu każde działanie, to wynik obliczalnej interakcji drzewiastej struktury demonów umysłu, to gdzie tu miejsce dla bifurkacji, która mogłaby pełnić funkcję tej wolnej woli.
Raczej wynika z tego pełen determinizm, i tylko rozległość tej struktury może sprawiać wrażenie wolności wyboru.
To tak jak z liczbami losowymi a generatorem liczb pseudolosowych, które pomimo podobieństwa, w rzeczy samej nimi nie są.
Ergo, tym co odróżnia mordercę od świętego, to jedynie genetycznie przypisany obydwu umysłom różny próg pobudzenia i hamowania różnych demonów oraz inny schemat wagowych połączeń synaptycznych.
Ale jak tu kogoś karać za coś, na co nie ma żadnego wpływu, bo taki po prostu jest?
Skoro wg tego modelu każde działanie, to wynik obliczalnej interakcji drzewiastej struktury demonów umysłu, to gdzie tu miejsce dla bifurkacji, która mogłaby pełnić funkcję tej wolnej woli.
Raczej wynika z tego pełen determinizm, i tylko rozległość tej struktury może sprawiać wrażenie wolności wyboru.
To tak jak z liczbami losowymi a generatorem liczb pseudolosowych, które pomimo podobieństwa, w rzeczy samej nimi nie są.
Ergo, tym co odróżnia mordercę od świętego, to jedynie genetycznie przypisany obydwu umysłom różny próg pobudzenia i hamowania różnych demonów oraz inny schemat wagowych połączeń synaptycznych.
Ale jak tu kogoś karać za coś, na co nie ma żadnego wpływu, bo taki po prostu jest?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

