Mam takie skojarzenia na szybko:
Treść jest chyba bardziej zaawansowaną matematyką. Bo:
Treść konkretnej książki istnieje tak samo jak konkretne 3 okręgi które się przecinają + jeszcze jakaś prosta która je przecina.
One niby istnieją niezależnie od człowieka, bo to nie jest byt fizyczny, który potrzebuje obserwatora. Musi być jednak dostępna percepcja przestrzeni, odległości, podziału czegoś na części, zawierania się czegoś w czymś - wtedy mając taką percepcję mozna sięgnąć wyobrażnią do krainy matematyki.
Nie mając takiej percepcji - coś takiego jak matematyka chyba nie istnieje.
Nie wiem czy aby być istotą myślącą ( teoretyczne rozważanie jakiegoś tam bytu) poptrzebna jest percepcja przestrzeni, moim zdaniem potrzebny jest czas i zmiana bo myślenie jest procesem w czasie, przestrzeń może niekoniecznie. Więc matematyka chyba niekoniecznie jest czymś istniejącym niezależnie od fizyki, od obserwatora.
W tym sensie treść konkretnej książki istnieje w taki sam sposób jak matematyka w świecie percepcji/zmysłów szerszych niż tylko przestrzeń: bo między innymi percepcja ciężaru - spadania ciał, doznawania wrażeń kolorów, oczucia zimna/ciepła, odczuć emocji radości/płaczu/niezadowolenia , nie wiem jak się przymierzyć do poczucia sprawiedliwości (co to jest?) - każda nienapisana książka teoretycznie jest - tak samo jak są jakieś konkretne 3 przecinające się okręgi i jakaś konkretna prosta.
Narysowanie tych obiektów geometrycznych to to samo co napisanie konkretnej książki o konkretnej treści słowo po słowie w jakimś tam języku na dodatek.
Można powiedzieć, że konkretne obiekty geometrycne zostały już narysowane przez kogoś i podobnie treść książki, że została już przez kogoś napisana w naszej erze lub przed naszą erą albo w ogóle przez jakiegoś kosmitę w tym co nazywamy "Naszym Wszechświatem".
To miało być rozśmieszające. Pomiędzy bredzeniem a żartem.
Czytałam tylko koniec wątku.
Jakby się ktoś uparł to można powiedzieć, że są także rzeczy do których nikt nie może sięgnąć wyobraźnią bo one są obszarze percepcji której ktoś a także zarówno nikt nie ma. Więc są także rzeczy których całkiem nie ma (bo nie ma dla nikogo). Zawsze jednak jakoś można/jest szansa żeby stworzyć istotę, która będzie miała dodatkową percepcję czegoś innego i zobaczy te rzeczy "których całkiem nie ma".
Może więc jest tak, że raczej jest tak, że w ogóle raczej "coś jest" niż, że raczej "czegoś nie ma" lub wogóle "niczego nie ma".
Starałam się tylko rozśmieszyć trochę osób - nie czytałam tego wątku od początku.
Treść jest chyba bardziej zaawansowaną matematyką. Bo:
Treść konkretnej książki istnieje tak samo jak konkretne 3 okręgi które się przecinają + jeszcze jakaś prosta która je przecina.
One niby istnieją niezależnie od człowieka, bo to nie jest byt fizyczny, który potrzebuje obserwatora. Musi być jednak dostępna percepcja przestrzeni, odległości, podziału czegoś na części, zawierania się czegoś w czymś - wtedy mając taką percepcję mozna sięgnąć wyobrażnią do krainy matematyki.
Nie mając takiej percepcji - coś takiego jak matematyka chyba nie istnieje.
Nie wiem czy aby być istotą myślącą ( teoretyczne rozważanie jakiegoś tam bytu) poptrzebna jest percepcja przestrzeni, moim zdaniem potrzebny jest czas i zmiana bo myślenie jest procesem w czasie, przestrzeń może niekoniecznie. Więc matematyka chyba niekoniecznie jest czymś istniejącym niezależnie od fizyki, od obserwatora.
W tym sensie treść konkretnej książki istnieje w taki sam sposób jak matematyka w świecie percepcji/zmysłów szerszych niż tylko przestrzeń: bo między innymi percepcja ciężaru - spadania ciał, doznawania wrażeń kolorów, oczucia zimna/ciepła, odczuć emocji radości/płaczu/niezadowolenia , nie wiem jak się przymierzyć do poczucia sprawiedliwości (co to jest?) - każda nienapisana książka teoretycznie jest - tak samo jak są jakieś konkretne 3 przecinające się okręgi i jakaś konkretna prosta.
Narysowanie tych obiektów geometrycznych to to samo co napisanie konkretnej książki o konkretnej treści słowo po słowie w jakimś tam języku na dodatek.
Można powiedzieć, że konkretne obiekty geometrycne zostały już narysowane przez kogoś i podobnie treść książki, że została już przez kogoś napisana w naszej erze lub przed naszą erą albo w ogóle przez jakiegoś kosmitę w tym co nazywamy "Naszym Wszechświatem".
To miało być rozśmieszające. Pomiędzy bredzeniem a żartem.
Czytałam tylko koniec wątku.
Jakby się ktoś uparł to można powiedzieć, że są także rzeczy do których nikt nie może sięgnąć wyobraźnią bo one są obszarze percepcji której ktoś a także zarówno nikt nie ma. Więc są także rzeczy których całkiem nie ma (bo nie ma dla nikogo). Zawsze jednak jakoś można/jest szansa żeby stworzyć istotę, która będzie miała dodatkową percepcję czegoś innego i zobaczy te rzeczy "których całkiem nie ma".
Może więc jest tak, że raczej jest tak, że w ogóle raczej "coś jest" niż, że raczej "czegoś nie ma" lub wogóle "niczego nie ma".
Starałam się tylko rozśmieszyć trochę osób - nie czytałam tego wątku od początku.

