Baptiste napisał(a):Nie oglądałem ale przez wzgląd na moją wiedzę o tym iż w obstawie znajduje się Anne Hathaway, film na starcie ma u mnie minus dziesięć punktów.
Co masz do niej? Nie kłuje bardzo w oczy, ani nie powala.
Roan Shiran napisał(a):Tak, Interstellar jest niesamowity w kinie - efekty (poza jedną sceną, jak żywo wyciętą z lat 80-tych...) wgniatają w fotel.
Gdyby nie ostatnia 1/3 filmu, którą spędziłem z nieodłącznym uczuciem "?! Na co ja patrzę?!", to film spokojnie mógłby należeć do ścisłej czołówki najlepszych filmów sci-fi.
O której scenie piszesz?
Smok Eustachy napisał(a):Na Filmwebie piszą, że głupie strasznie.
Właśnie zależy jak na to spojrzeć. Tak jak napisałem, na obraz patrzę jako wizję reżysera i to jakie emocje chciał wywołać. To konsekwencje pewnego założenia, które jedna osoba uzna błędne, a wynik za bzdurny, ale można też się zanurzyć, bo paradoksy są fajnie przedstawione.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

