Żarłak
Po drugie, nie ma sprzeczności pomiędzy logicznością a metaforycznością. No chyba, że dla niewydarzonych artystów, którzy nie potrafią myśleć, a chcą "przekazać swoje myśli".
Cytując klasyka:
No i po trzecie, najważniejsze. Odróżniaj przekładanie zasad naszego świata na świat przedstawiony od wewnętrznej spójności dzieła.
Fantastyka polega na tym, że tworzy się świat z określonymi zasadami i potem się ich konsekwentnie trzyma. Dlatego mi pociąg-perpetuum mobile zupełnie nie przeszkadzał, jako że przyjmowałem to po prostu jako zasadę świata przedstawionego. Także raczej nikomu nie przeszkadzają elfy na seansie Władcy Pierścieni.
Przeszkadza mi natomiast film, gdzie w jednej scenie rozwodzą się nad dylatacją czasu, ba, robią ją kluczową dla pewnej sceny, a 20 minut później, w warunkach gdy powinna odgrywać większe znaczenie, zupełnie o niej zapominają. TO się nazywa sztuka dla plebsu, który ogląda film niczym owca malowany obraz i ani nie potrafi połączyć faktów w jedną całość, ani przypomnieć sobie rzeczy, które się wydarzyły 10 minut wcześniej.
Ale rozumiem, że w dzisiejszych czasach postmodernizmu świat stanął na głowie i teraz nielogiczność i niekonsekwencja jest zaletą, a myślenie - wadą.
Spoiler!
Wilk napisał(a):Film nie opowiada o przyszłości tylko jest alegorią teraźniejszości. Tzw. "sci-fi" to zaledwie forma. Niedoskonała forma bo służąca wypowiedzeniu czegoś poza sobą. Wiele filmów zawiera takie niedoskonałości na które zwraca się uwagę tylko wtedy, kiedy film odbiera się dosłownie. Np. Prometeusz. Ludziska żądne sensacji zauważyli w nim błędy i głupoty, bo skupiali się na dosłownym odbiorze. Rzeczywista treść im umknęła. Niestety, musimy brać pod uwagę krytykanctwo plebsu, bo współcześnie wszystko jest wystawione i dostępne dla wszystkich. Ludzie zdolni jedynie do odbioru czegoś, co ma kopiować rzeczywistość nie będą dostrzegać innych treści. Są jak ktoś, kto ogląda obraz przedstawiający danse macabre i śmieje się że to głupota, bo szkielety przecież nie tańczą... :]Tako rzecze Roan: "A sama konwencja sci-fi, czy też po prostu konwencja fantastyczna zazwyczaj służy przekazaniu pewnych pomysłów oraz idei, a nie jest sztuką dla samej siebie."
Po drugie, nie ma sprzeczności pomiędzy logicznością a metaforycznością. No chyba, że dla niewydarzonych artystów, którzy nie potrafią myśleć, a chcą "przekazać swoje myśli".
Cytując klasyka:
Nietzsche napisał(a):Poeta wprowadza swe myśli uroczyście, na wozie rytmu; zwykle dlatego, że nie potrafią iść pieszo.Powyższy cytat stosuje się również do innych rodzajów sztuki.
No i po trzecie, najważniejsze. Odróżniaj przekładanie zasad naszego świata na świat przedstawiony od wewnętrznej spójności dzieła.
Fantastyka polega na tym, że tworzy się świat z określonymi zasadami i potem się ich konsekwentnie trzyma. Dlatego mi pociąg-perpetuum mobile zupełnie nie przeszkadzał, jako że przyjmowałem to po prostu jako zasadę świata przedstawionego. Także raczej nikomu nie przeszkadzają elfy na seansie Władcy Pierścieni.
Przeszkadza mi natomiast film, gdzie w jednej scenie rozwodzą się nad dylatacją czasu, ba, robią ją kluczową dla pewnej sceny, a 20 minut później, w warunkach gdy powinna odgrywać większe znaczenie, zupełnie o niej zapominają. TO się nazywa sztuka dla plebsu, który ogląda film niczym owca malowany obraz i ani nie potrafi połączyć faktów w jedną całość, ani przypomnieć sobie rzeczy, które się wydarzyły 10 minut wcześniej.
Ale rozumiem, że w dzisiejszych czasach postmodernizmu świat stanął na głowie i teraz nielogiczność i niekonsekwencja jest zaletą, a myślenie - wadą.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

