http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obca...obuja.html
Dość interesujące.
To jest schizofrenia:
Inna sprawa, że podatek od spadku jest idiotyzmem w ogóle i należy go znieść w ogóle. Nieco mniejszym idiotyzmem jest podatek od darowizn.
Trochę tu jednak bicia piany. Co do upoważnień na poczcie, to nie wiem, w czym problem. Kosztują dwadzieścia parę złotych. I nie wiem, o co chodzi z tym, że urzędnicy ich nie respektują. To chyba problem niedouczenia urzędników. Jeśli podaję na poczcie numer upoważnienia i pokazuję dowód osobisty, to mają mi wydać przesyłkę i tyle. Nie wiem, na jakiej podstawie w ogóle ktoś ma pytać, kim jest dla mnie adresat.
Dość interesujące.
To jest schizofrenia:
Cytat:Podam przykład: dwie kobiety prowadzą wspólne gospodarstwo domowe, jedna z nich ma mieszkanie. Partnerka dokłada jej do czynszu, ale jak wytłumaczyć taki dochód? Jeśli urząd skarbowy byłby bardzo złośliwy, mógłby się przyczepić, że to darowizna.
Cytat:Wspólny majątek?
W rodzinie nieheteroseksualnej - bez szans. To już naprawdę duży problem - zgłasza go aż 24,2 proc. badanych. Mają trudności przy wspólnym zakupie mieszkania, zapisania go partnerowi w testamencie bez konieczności płacenia wysokiego podatku od spadków i darowizn, nie mogą rozliczać wspólnie PIT-ów. Podejmują najróżniejsze strategie, by zabezpieczyć partnera/-kę na przyszłość. Na przykład ubezpieczają się na wypadek śmierci, żeby partner miał z czego opłacić potem podatek spadkowy. Jeśli są w długoletnich związkach - a najdłuższy, jaki przebadałyśmy, trwał 42 lata - boją się także, jak po ich śmierci zachowa się rodzina, z której pochodzą: może nie zgłosić roszczenia do majątku, ale równie dobrze może to zrobić, to zależy, jak traktuje i na ile akceptuje związek. Zdarza się, że rodzina wyrzuca partnerkę córki czy partnera syna po jego śmierci po prostu na bruk.
Inna sprawa, że podatek od spadku jest idiotyzmem w ogóle i należy go znieść w ogóle. Nieco mniejszym idiotyzmem jest podatek od darowizn.
Trochę tu jednak bicia piany. Co do upoważnień na poczcie, to nie wiem, w czym problem. Kosztują dwadzieścia parę złotych. I nie wiem, o co chodzi z tym, że urzędnicy ich nie respektują. To chyba problem niedouczenia urzędników. Jeśli podaję na poczcie numer upoważnienia i pokazuję dowód osobisty, to mają mi wydać przesyłkę i tyle. Nie wiem, na jakiej podstawie w ogóle ktoś ma pytać, kim jest dla mnie adresat.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.

