Żarłak napisał(a):HahaPomysł wyszedł z tego, że von Triera druga obsesja zaraz po seksie, to religia (i tak jak seks - jest ona przedstawiona w karykaturalny sposób [np. Antychryst czy też Przełamując fale]). A dokładnie religia chrześcijańska. I cały film to nic innego, jak rozliczenie się z chrześcijańską moralnością pokory i nadstawiania drugiego policzka. To uzasadniałoby mówienie o "historii kobiety-nowoczesnej świętej", z tym, że ta kobieta jest też córką władcy tego świata (gangstera) i w tym kontekście można już wyśledzić analogię do postaci Jezusa. Główna różnica polega na zakończeniu - Jezus do końca prosił swego ojca o wybaczenie grzechów ludzi, podczas gdy Grace to Jezus triumfujący, który zszedł z krzyża z mieczem w dłoni.Ten film jest mocny. Ja go ludziom polecam, bo jest ciekawie przedstawiony, ale też od razu ostrzegam, że nie jest przystępny i gniecie psychę. Ma smaczek, który mi się bardzo spodobał. Wykorzystanie utworu Bowiego "Young Americans" w zestawieniu z fotografiami przekroju społeczeństwa. Który daje odbiorcy katharsis po tym dramacie, a też ironicznie portretuje tło.
Skąd pomysł, że to "historia kobiety-nowoczesnego Jezusa okraszona mocnym sosem zdegenerowanej erotyki"?
Ktoś mógłby powiedzieć, że to odważna interpretacja (jako że posiada kilka luk), ale dałbym komuś głowę uciąć, że o coś podobnego chodziło temu psycholowi.
A okraszona sosem zdegenerowanej erotyki, bo... jest tym okraszona po prostu. :] Jeszcze nie widziałem filmu von Triera, gdzie scena seksu nie wiązałaby się z gwałtem/zdradą/innymi chorymi rzeczami. A w każdym filmie von Triera, który obejrzałem, taka scena seksu była (zresztą obsesje u niego postępują - teraz nawet nie kryje się z tym, że kręci pokręcone pornole, vide: Nimfomanka).
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)


Ten film jest mocny. Ja go ludziom polecam, bo jest ciekawie przedstawiony, ale też od razu ostrzegam, że nie jest przystępny i gniecie psychę. Ma smaczek, który mi się bardzo spodobał. Wykorzystanie utworu Bowiego "Young Americans" w zestawieniu z fotografiami przekroju społeczeństwa. Który daje odbiorcy katharsis po tym dramacie, a też ironicznie portretuje tło.