http://wyborcza.pl/magazyn/1,143015,1726...mitha.html
Cytat:Wprowadzamy w życie reformy, których celem jest urynkowienie, racjonalizacja i optymalizacja - i bardzo się dziwimy, że dostajemy to, czego chcieliśmy.
Po latach komercjalizowania służby zdrowia nagle jesteśmy zaskoczeni, że szpitale zatrzymują pacjentów, zamiast ich leczyć ambulatoryjnie, bo najlepsze wyniki finansowe osiągają, księgując szpitalne żarcie jako katering. Oburza nas pazerność lekarzy rodzinnych, chociaż sami ich skłoniliśmy do zakładania komercyjnych przedsiębiorstw. Nie pojmujemy, dlaczego pociąg z tańszymi biletami musi stać na bocznicy, żeby przepuścić jaśnie państwo pędzące pendolino, mimo że sami podzieliliśmy PKP na mnóstwo konkurujących ze sobą spółek.
Paradoks polega na tym, że jeśli napotkaliśmy nauczyciela, lekarza czy urzędnika, o którym myślimy naprawdę ciepło, to nie był to "racjonalny kalkulator". Wspominamy go dobrze, bo zachował się jak człowiek. Zrobił coś wbrew procedurom. Coś, za co nie dostanie premii.
W filmie "Bogowie" jest scena, w której Zbigniew Religa już skończył pracę, ale widzi karetkę dowożącą pacjenta pchniętego nożem. Scenarzysta sugeruje, że to jakiś bandzior, uczestnik porachunków półświatka; rachunek ekonomiczny powiedziałby może nawet, że takiego życia nie warto ratować. To przecież nie jest "dziecko dobrej jakości" według modelu "inwestowania w człowieka".
Ale i bez tego "racjonalny kalkulator" powiedziałby w takiej sytuacji: "Ja mam już fajrant". Religa wraca na salę operacyjną, bo najwyższym imperatywem jest dlań ratowanie życia. To dlatego uważamy go za wybitnego lekarza.
A jednak logika wszystkich ostatnich reform służby zdrowia sprowadza się do tego, żeby lekarzy nie motywować do takiej postawy. Mają być za nią karani, bo NFZ krzywo patrzy na nadprogramowe operacje nieprzewidziane w kosztorysie.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

