Roan Shiran napisał(a):To teraz mi wyjaśnij, jak taka osoba ma ponieść odpowiedzialność, gdy ma się nie przyznawać do tego czynu.
Może ma sama sobie ją wymierzać?
1) Powiedzenie drugiej stronie że została zdradzona chyba nie jest jednoznaczne z tym, że zdradzający dopiero po powiedzeniu ponosi odpowiedzialność? Jest odpowiedzialny bez względu na to czy o tym powie czy też nie. (myślę, że tutaj się zgadzamy)
2) Skoro osoba zdradzająca chce o tym powiedzieć, zakładam, że nie zrobi tego mając na celu dalsze zdradzanie (myślę, że tu także się zgadzamy)
Chodzi o osoby, które zdradziły ale zrozumiały, że robią źle i nie chcą dalej tak postępować.
3) Meritum; Masz wspólnie z partnerką na celu resztę życia. Skoro tak, to powinno się zakładać dalsze losy uwzględniając nie tylko własne samopoczucie ale także to jak może poczuć się ta partnerka (żona).
- Mówiąc jej o tym, że zdradziłeś z jednej strony mówisz prawdę (czyli realizujesz wzajemną uczciwość)... ale z drugiej strony wiesz, że ją to zaboli czyli świadomie wyrządzasz jej "ból"
- Nie mówiąc jej o tym - (czyli zatajasz fakty, które są złe jeśli chodzi o postępowanie) realizujesz dbanie o jej stan psychiczny związany z traumatycznym przeżyciem, ednocześnie możesz robić wszystko by utrzymać związek.
Kwestia kary za winę (zdradę) jest poza tym czy partnerka o tym wie czy nie. Chyba że rozmawiamy nie o ODPOWIEDZIALNOŚCI i KARZE, ale ZEMŚCIE.
Dopiero gdy komar usiądzie na jajach zrozumiesz, że nie wszystko można rozwiązać siłowo

