Ann napisał(a):Jej samopoczucie mogłeś rozważać przy zdradzie. Po fakcie jest po fakcie.No po fakcie też powinienem rozważać jej samopoczucie.
Cytat:Człowiek, który ma jaja i odrobinę honoru powinien się przyznać. Nikt nie ma prawa zatajać tak ważnej informacji przed żoną/mężem. Wiesz, że żona by wniosła o rozwód gdybyś się przyznał, lub przynajmniej rozważyła rozstanie, więc nie przyznając się do zdrady zwyczajnie za jej plecami rozporządzasz jej życiem. Zmuszasz ją do dzielenia życia z człowiekiem, którym by pogardzała wiedząc kim naprawdę jest. Obrzydliwe, najgorsze skurwysyństwo jakie można drugiej osobie zrobić. Zmarnować jej życie, które mogłaby dzielić z kimś uczciwym i honorowym.To już nie jest takie zero-jedynkowe. Oczywistym jest to, że wadą nie powiedzenia jest oszukiwanie, czyli złe postępowanie. Trzeba brać pod uwagę także to, że zdradzający który chce powiedzieć (bo tylko o takich osobach było w artykule podanym przez Iselin) zrozumiał, że zrobił źle i że tego nie będzie powtarzał (pomijając jednostki z zaburzeniami których jest jednak mniejszość). Skoro zrozumiał, to nie można go tak zero jedynkowo nazwać nieuczciwym/niehonorowym. Inaczej każdego kto raz kiedyś przekroczył znacznie prędkość nazwalibyśmy piratem drogowym nie widząc tego, że od lat jeździ przepisowo.
Wracając do artykułu; jest tam wyraźnie napisane, że nie powinno się zdradzać i jeśli ma się to robić trwale, to lepiej od razu zakończyć.
Cytat:Zresztą nie wiem w jakim Ty związku jesteś, ale w moim od dawna jest uzgodnione, że chcemy nawzajem o zdradzie wiedzieć i nieprzyznanie się do niej zostanie uznane za obrzydliwe oszustwo. Może warto się takich rzeczy dowiedzieć o partnerze zanim się zacznie popełniać takie niewinne głupstwaDziwnie zabrzmiało. Czyli jak go oszukasz i zdradzisz, to przyjdziesz do niego i mu to powiesz?
O moim prywatnym przypadku napiszę na prywatną wiadomość.
Dopiero gdy komar usiądzie na jajach zrozumiesz, że nie wszystko można rozwiązać siłowo

