piotr35 napisał(a):Czy to oznacza, ze używanie prezerwatywy w związku małżeńskim już nie uważasz za grzech?Przedstawiam zdanie KRK. Choć nie pamiętam, czy konkretnie ta kwestia była poruszana w jakichś oficjalnych dokumentach ale ogólnie narażanie kogoś na utratę życia jest bardzo ciężkim grzechem.
Np. gdy małżonka została zakażona HIV w szpitalu w trakcie operacji, a małżonek zakażony nie jest.
Jednak w państwach wysokorozwiniętych gospodarczo dostępne są leki przeciwdziałające HIV, więc tutaj pewne ryzyko zakażenia - przy użyciu prezerwatywy - może być już akceptowalne.
"Mogą zaistnieć uzasadnione przypadki – gdy na przykład męska prostytutka korzysta z prezerwatywy – to może stanowić pierwszy krok do umoralnienia: drobny wyraz odpowiedzialności, by przywrócić świadomość tego, że nie wszystko jest dozwolone i nie można robić wszystkiego, co się chce.
Oczywiście, nie jest to realne czy moralne rozwiązanie problemu. Jednak, w jednym czy drugim przypadku zamiar, by ograniczyć zagrożenie zarażeniem, może stanowić pierwszy krok na drodze do inaczej przeżywanej, bardziej ludzkiej seksualności."
- Papież Benedykt XVI - http://www.piotrskarga.pl/ps,6165,2,0,1,...macje.html
"Większość tekstów, jakie napisałem w odpowiedzi na pytania o stosowanie prezerwatywy, dotyczy sytuacji, w których osoby stoją przed wyborem w obliczu konfliktu wartości. I to jest podstawowy argument. Istnieją takie sytuacje, w których prezerwatywa, nie będąc jednocześnie rozwiązaniem istniejących problemów, nie jest moralnym złem. A oceny tej dokonuje wierzący człowiek w swoim własnym sumieniu, które jest bardziej wiążące niż dokumenty Kościoła. Ostatecznie decyduje zawsze sumienie."
- Wojciech Żmudziński SJ - http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/109/n/628
Imagine napisał(a):Odpowiesz na moje pytania?Prosiłem o źródła nt. informacji z Irlandii, a podałeś jakąś wiadomość prasową z Holandii. Zatem najpierw zapoznam się z podsumowaniem raportu z Holandii i wtedy się wypowiem.
Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.

