Mam pomysł na temat, w którym dawne diagnozy na temat rozmaitych zjawisk weryfikowane będą poprzez fakty odległe od diagnoz o co najmniej kilka lat. Bezpośrednią inspiracją była dla mnie lektura pewnych fragmentów Ksenofobii i wspólnoty Musiała i Wolniewicza. Autorzy (w 2002 roku) piszą o jakże gorszącym widowisku pod tytułem Big Brother, opowiadając się za jego zdjęciem z anteny, po prostu ocenzurowaniem. Interesująca wydaje mi się diagnoza psychologiczna, która po latach chyba się nie sprawdziła:
Panowie M i W się pomylili, program zniknął z anteny po trzeciej edycji, a kolejne rozmaite modyfikacje miały bardzo słabą oglądalność. Ileż przecież można oglądać grupę harcujących po domu idiotów?
Zapraszam do refleksji a także dzielenia się dawnymi diagnozami
Cytat:Emitując programy, które obrażają dobry obyczaj, wkracza się w sferę cudzej prywatności: swój własny gust narzuca się komuś drugiemu. Powiedzą nam pewnie, że „starczy przecież nacisnąć wyłącznik”. Sypie się tak piasek w oczy, bo przemilcza hipnotyczną siłę telewizji. A ta działa jak narkotyk. To jakby doradzać narkomanowi, że „starczy wyrzucić strzykawkę”; albo pijakowi, że „starczy zakorkować butelkę”.
Liczyć zaś na to, że szkodliwe społecznie programy się znudzą, i że emisja ich sama wygaśnie, znaczy nic nie rozumieć z istoty zjawiska. Zło jest dynamiczne: gdzie nie trafia na opór, tam ekspanduje -jak pluskwy. I jak one nigdy nie pójdzie sobie samo, ani się nie znuży.
Panowie M i W się pomylili, program zniknął z anteny po trzeciej edycji, a kolejne rozmaite modyfikacje miały bardzo słabą oglądalność. Ileż przecież można oglądać grupę harcujących po domu idiotów?
Zapraszam do refleksji a także dzielenia się dawnymi diagnozami

