Marlow, DziadBorowy,
według mnie, w tej sprawie nie chodzi o swobodę wypowiedzi, gdyż nie daje ona prawa do bezkarnego publicznego szkalowania innych osób. Tym bardziej, gdy robi to osoba prominentna.
Zupełnie pomijacie sedno, czyli to, że szacowny pan biskup raczył obciążyć odpowiedzialnością za przypadki pedofilii wśród duchownych, wszystkich, tylko nie samych sprawców. Co było wyjątkową nikczemnością i co powinno wywołać powszechne oburzenie każdego rozsądnego człowieka, a w naszym kochanym Katolandzie przeszło bez większego echa.
Gdyż to nie księża są winni, ale rozwody. A już zwłaszcza feministki, które pewnie przyprowadzały dzieci do księży pedofilów, by ci nie musieli się za bardzo trudzić.
Przypuśćmy, że znalazłby się ktoś, zdejmujący odpowiedzialność za mordowanie setek tysięcy Żydów, z esesmanów, nadzorujących obozy zagłady, na ... samych Żydów - przecież nie musieli nosić pejsów, chałatów i dokonywać obrzezania. Albo, na aliantów, którzy powinni byli coś zrobić, żeby do Zagłady nie dopuścić. Jak byśmy ocenili kwalifikacje moralne takiego kogoś?
Nie wiem, co sąd postanowi w tej sprawie? Ale liczę, że wskaże, iż nawet arcybiskupowi nie przysługuje prawo do publicznego bezkarnego szkalowania innych osób i do przerzucania na nie odpowiedzialności za czyny ludzi Kościoła.
Nie musi go karać, grzywną, czy więzieniem, powinien potępić jego postępowanie i powiedzieć publicznie - wstydź się biskupie, wstydź. I nakazać publiczne przeprosiny powódki, a wraz z nią, wszystkich ludzi w Polsce.
według mnie, w tej sprawie nie chodzi o swobodę wypowiedzi, gdyż nie daje ona prawa do bezkarnego publicznego szkalowania innych osób. Tym bardziej, gdy robi to osoba prominentna.
Zupełnie pomijacie sedno, czyli to, że szacowny pan biskup raczył obciążyć odpowiedzialnością za przypadki pedofilii wśród duchownych, wszystkich, tylko nie samych sprawców. Co było wyjątkową nikczemnością i co powinno wywołać powszechne oburzenie każdego rozsądnego człowieka, a w naszym kochanym Katolandzie przeszło bez większego echa.
Gdyż to nie księża są winni, ale rozwody. A już zwłaszcza feministki, które pewnie przyprowadzały dzieci do księży pedofilów, by ci nie musieli się za bardzo trudzić.

Przypuśćmy, że znalazłby się ktoś, zdejmujący odpowiedzialność za mordowanie setek tysięcy Żydów, z esesmanów, nadzorujących obozy zagłady, na ... samych Żydów - przecież nie musieli nosić pejsów, chałatów i dokonywać obrzezania. Albo, na aliantów, którzy powinni byli coś zrobić, żeby do Zagłady nie dopuścić. Jak byśmy ocenili kwalifikacje moralne takiego kogoś?
Nie wiem, co sąd postanowi w tej sprawie? Ale liczę, że wskaże, iż nawet arcybiskupowi nie przysługuje prawo do publicznego bezkarnego szkalowania innych osób i do przerzucania na nie odpowiedzialności za czyny ludzi Kościoła.
Nie musi go karać, grzywną, czy więzieniem, powinien potępić jego postępowanie i powiedzieć publicznie - wstydź się biskupie, wstydź. I nakazać publiczne przeprosiny powódki, a wraz z nią, wszystkich ludzi w Polsce.

